W listopadzie 2009 r. stukilogramowy odyniec zaatakował na ul. Kobierzyńskiej w Krakowie dwóch mężczyzn. Jeden z nich doznał poważnych obrażeń głowy. Do dziś nie słyszy na prawe ucho, ma problemy z równowagą, narzeka na zawroty głowy. Doznał łącznie 40-proc. uszczerbku na zdrowiu.
Jako odpowiedzialnych za szkodę wskazał Skarb Państwa reprezentowany przez komendanta miejskiego policji w Krakowie oraz wojewodę małopolskiego. Zarzucił im rażące naruszenie obowiązków, które powinny być wykonywane za pomocą Państwowej Straży Łowieckiej.
Policja dowodziła, że nie ponosi odpowiedzialności za szkody wyrządzone na osobach przez zwierzęta łowne. A po informacji o ataku dzika funkcjonariusze niezwłocznie udzielili poszkodowanemu pomocy i uczestniczyli w odstrzale odyńca. Z kolei wojewoda wskazywał , że żadne obowiązki ustawowe nie rodzą jego odpowiedzialności za zdarzenie.
Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa reprezentowany przez wojewodę małopolskiego. Zasądził od niego 120 tys. zł zadośćuczynienia, jako że dzik, zwierzę wolno żyjące, jest własnością SP, co wynika z treści art. 2 prawa łowieckiego.
Sąd wskazał, że wojewoda, działając za pomocą odpowiednich służb Państwowej Straży Łowieckiej, rażąco zaniedbał obowiązki w sprawowaniu kontroli nad dzikimi zwierzętami. Sąd Apelacyjny w Krakowie oddalił powództwo. Wytknął, że prawo własności samo w sobie nie rodzi odpowiedzialności właściciela, a przepisy prawa łowieckiego i ustawy o ochronie przyrody regulują odpowiedzialność Skarbu Państwa jedynie za szkody w mieniu, nie przewidują natomiast odpowiedzialności za szkody na osobie.