- To ogromna ulga mieć go z powrotem — stwierdziła rzeczniczka norweskiej linii lotniczej, Astrid Mannion-Gibson, cytowana przez Reutera.
Samolot lecący z Dubaju do Oslo, lot DY1933 lądował awaryjnie 14 grudnia w Szirazie po stwierdzeniu przez kapitana niskiego ciśnienia oleju w lewym silniku. B737 MAX był nowy, został odebrany przez Norwegów zaledwie 6 tygodni wcześniej.
186 podróżnych przewieziono następnego dnia do portu przeznaczenia, Norwegowie myśleli, że naprawa okaże się prostą sprawą, ale uświadomili sobie, że tak łatwo nie będzie — powiedział agencji Bloomberga szef działu PR irańskiego urzędu lotnictwa cywilnego, Reza Jafarzadeh.
Samolot utknął w Iranie z powodu przywrócenia przez Stany sankcji na ten kraj, co nie pozwalało przysłać części do naprawy ani nowego silnika. Amerykańskie sankcje zabraniają sprzedawania Iranowi wyrobów mających najmniej 10 proc. amerykańskiego wsadu, także części do samolotów. Nie przewidziano w Waszyngtonie sytuacji, że pomocy technicznej będzie potrzebować w Iranie kraj trzeci. Właściciel i producent pechowego samolotu musieli więc starać się o uzyskanie zgody na wysyłkę części, Norwegian tracił dochody, bo samolot nie zarabiał, a dodatkowo trzeba było pokryć koszty jego pobytu na irańskim lotnisku.
Norwegian i Boeing zwróciły się do amerykańskiego urzędu ds. kontroli aktywów zagranicznych OFAC, który może zezwalać na odstąpienie od sankcji, ale całą procedurę skomplikowały kwestie administracyjne i częściowy paraliż rządu federalnego USA, trwający od 22 grudnia do 25 stycznia, który dotyczył też OFAC.