Z danych Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wynika, że ubiegłoroczne przeładunki w polskich portach morskich wyniosły 108,3 mln ton i po raz drugi przekroczyły barierę 100 mln ton. W porównaniu z 2018 r., kiedy wielkość przeładunków sięgnęła 105,7 mln ton, jest to wzrost o 2,4 proc.
Nie tylko Gdańsk poprawił w ub. roku wyniki: w Porcie Gdynia przeładowano 24 mln ton, co oznacza wzrost o 2,2 proc. w ujęciu r/r. natomiast w zespole portowym Szczecin-Świnoujście przeładunki zmalały o 3,3 proc. do 32,2 mln ton. Głównym powodem okazał się brak przeładunków rudy żelaza za sprawą znacznego ograniczenia produkcji stali w polskich, czeskich i słowackich hutach.
Wzrosła za to łączna wielkość przeładowanych nad polską częścią Bałtyku kontenerów – z 2,83 mln TEU (równowartości standardowych kontenerów 20-stopowych) do 3,04 mln TEU. W tym ostatnim przypadku decydujący wpływ miał głębokowodny terminal DCT Gdańsk. W grudniu, tuz przed świętami, przeładowano tam 2-milionowy w ub. roku kontener. To najlepszy do tej pory wynik przeładunków w DCT, a zarazem rekordowa wielkość przeładowanych kontenerów spośród wszystkich terminali kontenerowych działających na Morzu Bałtyckim.
Dynamika przeładunków jednak spada. Przykładowo w I półroczu 2018 r. Port Gdańsk przeładował 25,1 mln ton towarów, co dało w ujęciu rocznym imponujący wzrost o 35 proc. W pierwszej połowie 2019 r. wzrost r/r był już daleko mniejszy - niecałe 9 proc. Z kolei po trzech kwartałach 2019 r. przeładunki wyniosły niecałe 40 mln ton, co dało jeszcze mniejszy wzrost - o 8,5 proc. Ten spadek dynamiki może martwic kierownictwo portu, bo Gdańsk jako cel wytyczył sobie awans na 3. pozycję portów na Bałtyku, zajmowaną obecnie przez Primorsk. W tym ostatnim w 2018 r. przeładowano 53 mln ton, ale przy 7-procentowym spadku obrotów.
Tempo wzrostu zmalało także w Gdyni. Jeśli pierwsze półrocze 2018 r. okazało się lepsze niż rok wcześniej o 11 proc., a pierwszy kwartał 2019 r. rósł rok do roku nawet o 14 proc., to w pierwszym półroczu 2019 r. dynamika osłabła do niewiele ponad 5 proc., by na koniec roku stopnieć jeszcze o połowę.