Już od kilku tygodni, bez rozgłosu, MON prowadzi postępowanie konkursowe . W resorcie obrony panuje przekonanie, że nawet ewentualna jesienna zmiana ekipy rządowej, nie zablokuje zapowiadanej od lat, wartej ok. 120 mln dol. inwestycji w VIP- owskie maszyny.
Samoloty mogą okazać się nawet tańsze, bo MON dopuszcza pozyskanie używanych maszyn, w grę wchodzą jednak nie starsze jak dziesięcioletnie odrzutowce.
Specjalna łączność i osłona
Na razie jedynie nieoficjalnie wiadomo że samoloty powinny być wyposażone w co najmniej dwa silniki, dysponować zasięgiem ok. 5 - 8 tys. km, czyli bez częstych międzylądowań pokonywać Atlantyk z 12 – 14 pasażerami na pokładzie.
Samoloty muszą dysponować na pokładzie systemami bezpiecznej łączności satelitarnej, co umożliwi podczas zagranicznych misji komunikowanie się przewożonym decydentom z krajem. - Takie urządzenia instalowane są na zamówienie: muszą być certyfikowane, zabezpieczone kryptograficznie a potem sprawdzone, czy należycie spełniają swoje zadanie – mówi Bartosz Głowacki, lotniczy ekspert „Skrzydlatej Polski" i pisma Raport WTO. - To ważne bo w okresie nagłego kryzysu miałyby pełnić funkcję rezerwowego ośrodka decyzyjnego państwowych władz.
Jerzy Gruszczyński szef pisma Lotnictwo, dodaje, że rządowe maszyny muszą być chronione systemami technicznej samoobrony, czyli urządzeniami wykrywającymi atak rakiety i uruchamiającymi automatyczne odpalenie np. flar zakłócających system naprowadzania wrogich pocisków.