Komisja Europejska wszczęła 16 czerwca postępowanie przeciw Francji w związku z zastosowaniem przepisów o płacy minimalnej do sektora transportu międzynarodowego. KE wysłała też uzupełnione upomnienie w tej samej sprawie do Niemiec. Przepisy francuskie wejdą w życie 1 lipca, a niemieckie obowiązują od 1 stycznia 2015 roku.
Komisja uważa, że przepisy w nieproporcjonalnym stopniu ograniczają wolność świadczenia usług i przepływu dóbr w UE. Chodzi o przewozy dwustronne i tranzytowe. KE uważa za dozwolone, aby przepisom o płacy minimalnej podlegał jedynie kabotaż.
Władze francuskie i niemieckie mają dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi. Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego IRU chwali postawę KE i domaga się jednocześnie zawieszenia francuskiego prawa do zakończenia postępowania wyjaśniającego KE. Jednak polscy przedsiębiorcy, którzy uważają francuskie i niemieckie przepisy za przejaw protekcjonizmu, jeszcze nie mogą świętować zwycięstwa. Postępowanie KE będzie ciągnęło się latami, a jego wynik nie jest przesądzony. Tymczasem dla polskich przewoźników rynki zagraniczne są ważnym źródłem zarobku, a fatalny bilans płatniczy Polski jest w poważnym stopniu reperowany eksportem usług. Przewozy drogowe dają każdego roku ponad 3 mld euro nadwyżki.
250 euro dziennie
Przez Europę przetoczyła się na przełomie maja i czerwca fala protestów przewoźników. Demonstracje przed francuskimi ambasadami odbyły się w 11 krajach, a rządy 14 państw sprzeciwiły się francuskim próbom narzucenia jednostronnych regulacji. - Francja ignoruje międzynarodowe konwencje i traktatowe uzgodnienia; z jednej strony w pełni korzysta z tego, co daje UE, z drugiej zaś za wszelką cenę stara się ograniczyć udział zagranicznych usługodawców na swoim obszarze - podkreśla prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek.
Nowe francuskie regulacje oznaczają faktyczne zamknięcie francuskiego rynku dla zagranicznych przewoźników. - Jest tyle niedomówień co do wymogów stawianych przez Francję, że nie jest możliwe, abyśmy spełnili te warunki z dniem 1 lipca. Wprowadzenie Loi Macron dla przewoźników (o ile nic się nie zmieni) wiąże się nie dość, że z ogromnymi podwyżkami płac, to również z wielką papierologią - wyjaśnia członek zarządu firmy Magtrans Piotr Magdziak. - Francuzi nie wgryźli się w temat, nie uwzględniają różnych składników płacy, oprócz np. polskich należy jeszcze doliczyć 6 (!) dodatków, które sprawią, że kierowca może zarabiać dziennie nawet 250 euro - wylicza Magdziak.