Byki bez karków może i nie wejdą więcej na stadion, ale co z tego. Rosną przecież nowe, pasione na telewizyjnej rozrywce. Chamstwo jest trendy. Zachowując się jak cham, rzucając chamskie dowcipy i po chamsku traktując innych, można dziś zrobić wielką karierę. Do czego piję? Do stacji TVN, która też wchodzi w skład ITI. Konkretnie do programu „Mam talent”. Powtarza się historia sprzed roku, kiedy w pierwszych odcinkach, emitowanych z taśmy, było w miarę fajnie i na poziomie.
Jurorka Chylińska nie rzucała mięsem, jurorka Foremniak nie płakała co chwilę, a juror Wojewódzki rzucił od czasu do czasu błyskotliwą piłeczkę. Kiedy show weszło w fazę półfinałów i zaczęło być pokazywane na żywo, czar prysnął, pojawiły się żarty o kiszce stolcowej i odzywki spod dresiarskiej dyskoteki. Tak jest i teraz.
W ostatnią niedzielę prowadzący Marcin Prokop na widok dziewczyn przebranych za policjantki stwierdził, że kojarzą mu się z napisem na murach, który zaczyna się od „Ch”. Żeby nie było wątpliwości, że chodzi o skrót „CHWDP”, drugi prowadzący objaśnił skrót jako „Chcę wstąpić do policji”. Takie mrugnięcie okiem do tych, którzy na murach wypisują wulgaryzmy, a potem ślinią się na siłowni.
Ktoś mógłby zapytać, co wspólnego mają tancerki w strojach policjantek z wulgaryzmem na murach i dlaczego Prokopowi jedno się z drugim kojarzy. Byki, które darły się na stadionie, pytać nie muszą. Im się też kojarzy. Ktoś mógłby powiedzieć, że się czepiam, że tylko mu się wymsknęło, bo stres, bo na żywo, bo źle go upudrowali.
Ale przecież chwilę potem Wojewódzki pytał małoletniego tancerza: „Czy to prawda, że ty znasz 50 tysięcy kroków? Nie mówię o ginekologii... he he”. Jego też źle upudrowali? Dopóki jest zapotrzebowanie na chamstwo w telewizji, dopóty będzie ono rozkwitać. A miejsce tępych byków zajmą już wkrótce zmutowane buhaje.