Zdjęcia utrwaliły młodego, interesującego, przystojnego człowieka, który mógłby pracować jako model. Całe swoje dzieło stworzył w 7 lat – twórcy francuskiego filmu porównują go nawet do Artura Rimbauda. Pewnie znaleźliby się i tacy, którzy okrzyknęliby go kolejnym członkiem „klubu 27" – bo tyle miał lat, gdy zginął na poły samobójczą śmiercią po przedawkowaniu narkotyków. Choć grupę tę tworzą przede wszystkim muzycy, a pośród nich Jim Morrison, Janis Joplin czy Kurt Cobain – to z pewnością z wyżej wymienionymi Basquiata łączył talent.
Był samoukiem, jeśli nie liczyć, że w dzieciństwie matka zabierała go do muzeów, co podobno wywarło na niego duży wpływ. Zaczynał od graffiti, lecz nie było to klasyczne graffiti, ale czasem poetyckie, a czasem prozatorskie zdania – będące efektem jego przemyśleń o świecie.
Niewesołych. Podpisywał je pseudonimem SAMO. Ale też – jak pamiętają znajomi występujący w filmie - malował je w sąsiedztwie galerii sztuki, gdzie bywali artyści. Utrzymywał się ze sprzedaży własnoręcznie wykonywanych pocztówek z wklejkami z papierków z ulubionych cukierków. Sprzedawał je po dwa dolary, dziś osiągają cenę 15 tysięcy dolarów... Malować zaczął później, a inspirowała go prymitywna sztuka afrykańska, komiks. Jego prace powstawały z ducha sprzeciwu wobec konsumpcyjnego społeczeństwa i chęci zadośćuczynienia czarnoskórym pobratymcom, pomijanym dotąd bezceremonialnie w sztuce.
- Nosił za duże ubrania, ale poruszał się w bardzo elegancki sposób – często zygzakiem – pamięta Suzanne Mallouk, muza i kochanka artysty, która towarzyszyła mu przez kilka najważniejszych lat jego życia. Zabawna opowieść dotyczy romansu Jean-Michela z Madonną, który ponoć – został zainspirowany przez wokalistkę – wówczas niemal nieznaną w przeciwieństwie do wybranka, a pragnącą sławy.
Suzanne opowiada też, że już wtedy razem brali opium i gotowa jest wskazać, które z jego prac pod wpływem jakich narkotyków powstały. Przywołuje też z pamięci organizację codziennego dnia Jean-Michela, który od czasu, gdy miał własną pracownię zaczął prowadzić uporządkowane życie – malował – od 9 do 17, a potem wracał do domu. Nieraz powstawało kilkanaście prac naraz, które tworzył słuchając muzyki, oglądając telewizję, zaglądając do książek, podręczników. Był tak niezależny, że nawet po udanej wystawie, szukał kolejnej galerii, w której mógłby pokazać swoje prace.