Reżyser Andrzej Piszczatowski znów udowodnił, że w dźwiękowych realizacjach wybitnej dramaturgii światowej nie ma sobie równych.
Jego „Śmierć Dantona” Georga Büchnera to jednak nie tylko adaptacja wierna autorowi, ale także mocny głos na tematy współczesne: walki politycznej i jej granic, ustrojów totalitarnych czy czystek etnicznych. Przede wszystkim zaś – próba odpowiedzi na pytanie, czy w świecie wielkiej polityki jest miejsce na wyrzuty sumienia, czy też niezmiennie obowiązuje zasada, iż cel uświęca środki.
– Ważne było dla mnie, że XIX-wieczny autor uwypukla to, co i dziś spędza nam sen z powiek – mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Piszczatowski. – Politycy wciąż traktują zwyczajnych ludzi wyłącznie jako narzędzia służące do osiągnięcia celu, ta droga jest usłana trupami. Ale Polakom sztuka Büchnera niesie też radosne refleksje. Udało się nam wyjść z komunizmu po rewolucji bezkrwawej. Trudno ten fakt przecenić.
Autor dramatu żył tylko 24 lata (1813 – 1837), ale pozostawił w historii literatury i teatru wyraźny ślad. Jego trzy dramaty: „Śmierć Dantona”, „Leonce i Lena” i niedokończony „Woyzeck” są do dziś wystawiane na najważniejszych scenach świata. W wieku 21 lat Büchner założył tajne Towarzystwo Praw Człowieka i napisał radykalny manifest polityczny „Goniec Heski”, którego głównym hasłem było: „Pokój chatom, wojna pałacom!”. Zainteresowanie Wielką Rewolucją Francuską spowodowało, że w swoim pierwszym utworze scenicznym „Śmierć Dantona” zastanawiał się nad powodami, dla których nie osiągnęła ona swoich celów.
Andrzej Piszczatowski zgromadził przed mikrofonami znakomitą obsadę. Piotr Fronczewski w roli Dantona to jedna z najwspanialszych kreacji radiowych ostatnich lat i trudno uciec od stwierdzenia, że dziś – obok Janusza Gajosa – największy z polskich aktorów.