Po nieudanym „Młodym Stalinie” i takiej też „Operetce” dyrektor stołecznego Dramatycznego Tadeusz Słobodzianek sięgnął po pewniaka, jakim są teksty izraelskiego dramaturga Hanocha Levina.
W Narodowym grana jest „Udręka życia" z Anną Seniuk i Januszem Gajosem. „Romantycy" Grzegorza Chrapkiewicza też są o starości, też grają w nich gwiazdy. Przewidywalnie, ale bez patosu, rodzajowo, z wyjątkiem odstającej od tej konwencji Małgorzaty Niemirskiej w stylu spektakli Grzegorzewskiego lub Lupy.
Chłopięcy uśmiech znakomitego Władysława Kowalskiego to najbardziej myląca zasłona strachu przed śmiercią, który paraliżuje jego bohatera Chajczika, gdy staje w drzwiach mieszkania Pogorelki (Małgorzata Niemirska). Ukrywa wiek za makijażem i seksowną peruką. Jej dawny kochanek, wyleniały donżuan Bonbonel (Zdzisław Wardejn), utyka i wspiera się laską.
Ludzie złączeni niegdyś miłością szukają harmonijnej starości. Ale im bardziej lgną do siebie, tym bardziej się odpychają. Gnani strachem przed samotnością – nie tylko nie dają rady jej uciec, ale i pogłębiają poczucie rozdzierającego nieprzystosowania, które bierze się z drobnostek. To one sprawiają, że Chajczik kocha Pogorelkę, ale Pogorelka woli Bonbonela, ten zaś najbardziej kocha siebie.
Poruszają się jak w zaklętym kręgu. Prowadzą rozmowy, jakie nieraz ćwiczyli. Swoje reakcje znają na pamięć, a powtarzają stare błędy. Chajczik wrócił do Pogorelki, przyrzekając sobie, że zrobi wszystko, by spotkania nie zatruła kolejna bezsensowna awantura. Przyniósł nawet ukochanej kobiecie jej ulubioną marmoladę. Jego zdaniem ulubioną, bo ona najbardziej lubi czekoladę. I afera gotowa! Na nic zdają się przekonywania, że marmolada też wymaga sięgnięcia po pieniądze, a także sugestia, że to Chajczik jest czekoladką Pogorelki.