Napis - dwusetny spektakl w Teatrze Współczesnym w Warszawie

W styczniu aktorzy warszawskiego Teatru Współczesnego po raz dwusetny wcielili się w bohaterów francuskiej komedii „Napis”.

Aktualizacja: 13.02.2012 12:00 Publikacja: 13.02.2012 11:54

"Napis"

"Napis"

Foto: Teatr Współczesny

Dyrektor Maciej Englert opowiadał wtedy o największych przebojach swojego zespołu i o tym, kiedy tytuły schodzą z afisza. Przypominamy rozmowę Julii Rzemek i zapraszamy na "Napis" w lutym (repertuar teatru).

Dwusetny spektakl stanowi powód do dumy, ale na kierowanej przez pana scenie to nic niezwykłego: przedstawienia często grane są kilkaset razy. Czy istnieje recepta na przebój?

Maciej Englert

: Tego nie da się zaprogramować. 300 przedstawień oznacza, że tytuł nie schodzi z afisza przez minimum sześć sezonów. W Stanach Zjednoczonych mówi się wtedy o evergreenach. Na scenie przy Mokotowskiej jednym z pierwszych było „Tango” wyreżyserowane przez Erwina Axera w 1965 roku. Później sukcesy odnosiły „Pastorałka”, „Mistrz i Małgorzata”, „Jak się kochają...”. Teraz mamy „Porucznika z Inishmore” i „Napis”. Ale częste granie tych samych przedstawień to także efekt złej sytuacji finansowej teatru. Dysponujemy tak małym zapleczem, że w repertuarze możemy mieć tylko kilka sztuk. Z ubiegłych sezonów wybieramy więc te cieszące się największym zainteresowaniem widzów.

Skąd popularność „Napisu”?

Myślę, że to jeden z ciekawszych tekstów dotyczących poprawności politycznej i pozorów tolerancji, w jakich usiłujemy żyć. Atutem jest też z pewnością fantastyczna obsada.

Kiedy spektakle schodzą z afisza?

Najmocniejszym sponsorem i usprawiedliwieniem działania teatru jest publiczność. Dopóki przychodzi, opowiadamy jej historie. Nigdy nie robimy hucznych obchodów zdjęcia przedstawienia z repertuaru, bo nie wiadomo, które jest ostatnie. Przyczyna bywa tragiczna. „Mistrza i Małgorzatę” przerwała śmierć Mariusza Dmochowskiego kreującego Poncjusza Piłata. Czasem, po siedmiu sezonach nie da się ukryć, że aktor się postarzał. Problem jest też z wieloobsadowymi sztukami – wykonawcy mają inne zobowiązania i grywają w innych teatrach. Zdarza się również, że musimy zdjąć jakiś tytuł z powodów technicznych. Tak będzie w najbliższym czasie z „To idzie młodość...”. Kto jeszcze nie widział, powinien się pospieszyć.

—rozmawiała Julia Rzemek

 

 

„Napis” to gorzka komedia o współczesnych Europejczykach, z pozoru nowoczesnych i tolerancyjnych, w rzeczywistości bezrefleksyjnie podążających za hasłami politycznej poprawności. Punktem zapalnym akcji jest obraźliwe graffiti „Lebrun = ch..”, które pewnego dnia pojawia się w windzie zamieszkiwanego przez bohaterów budynku.

Adresat inskrypcji – nowy lokator – postanawia wszcząć prywatne śledztwo, by się dowiedzieć, kto i co ma mu do zarzucenia. A przy okazji poznaje prawdziwe charaktery mieszkańców.

Sztukę Géralda Sibleyrasa wyreżyserował Maciej Englert. Grają: Krzysztof Kowalewski, Agnieszka Pilaszewska, Leon Charewicz, Monika Krzywkowska, Janusz Michałowski i Marta Lipińska. Premiera odbyła się 20 grudnia 2005 roku

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dyrektor Maciej Englert opowiadał wtedy o największych przebojach swojego zespołu i o tym, kiedy tytuły schodzą z afisza. Przypominamy rozmowę Julii Rzemek i zapraszamy na "Napis" w lutym (repertuar teatru).

Dwusetny spektakl stanowi powód do dumy, ale na kierowanej przez pana scenie to nic niezwykłego: przedstawienia często grane są kilkaset razy. Czy istnieje recepta na przebój?

Pozostało 86% artykułu
Teatr
Teatr. Magnetyczna Danuta Stenka w miłosnej tragedii kaszubskiej „Wòlô Bòskô”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Gejowska bojówka w roli głównej. Grand Prix Boska Komedia'24 dla „Fobii”
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać