Reklama

„Gala” rozpoczęła tegoroczny Festiwal Ciało/Umysł

To najgoręcej oklaskiwany spektakl ostatnich miesięcy, co jest zaskoczeniem, bo wystąpili w nim zwykli mieszkańcy stolicy.

Publikacja: 12.07.2017 18:33

Foto: Ciało/Umysł, Marta Ankiersztejn

Wielu twórców wyznaje hasło: tańczyć każdy może. Do takich deklaracji, wzmacnianych często intelektualną podbudową, podchodzę wszakże z dużą rezerwą. Z przekonania, że ciało każdego człowieka może być w tańcu tworzywem dla dzieła sztuki, powstają z reguły spektakle, które satysfakcjonują ich autorów i wykonawców, nie zaś widzów.

Jérôme Bel też jest wyznawcą tej zasady. Słynny francuski choreograf, nazywany tanecznym minimalistą, od dawna też niweluje granice między artystami i odbiorcami sztuki, między profesjonalistami a dyletantami, między tym, co jest sukcesem, a tym, co przynosi porażkę na scenie. Ma jednak też dozę autoironii i dystansu wobec głoszonych przez siebie haseł, o czym świadczy „Gala". Jej pokazy w Nowym Teatrze inaugurują tegoroczny Festiwal Ciało/Umysł.

„Galę" po raz pierwszy zrealizował w 2015 roku, potem powtórzył w innych miastach świata, zawsze według tej samej zasady co w Warszawie. Wybiera 20 wykonawców. Są wśród nich profesjonalni tancerze (także o klasycznej technice baletowej), ale zdecydowana większość to ludzie, niemający żadnych doświadczeń z tańcem i występami.

Warszawska grupa „Gali" jest barwna i różnorodna: wiekowo (od lat dziesięciu do mniej więcej sześćdziesięciu) i kulturowo, bo to nie tylko Polacy. Sylwetki przynajmniej połowy zespołu nie zgadzają się z potocznymi tanecznymi kanonami, ale nadwaga wykonawcy nie stanowi dla Bela żadnej przeszkody.

Francuz, choć burzy konwencje, szanuje reguły teatru. Spektakl zatytułowany „Gala" jest przykładem dobrze skonstruowanej rewii, a poszczególne numery zostały tak zaplanowane, by dramaturgia wieczoru umiejętnie narastała.

Reklama
Reklama

Na początku wszyscy muszą więc wykonać baletowe piruety i skoki, potem zatańczyć „Michaelem Jacksonem" oraz połączyć się w pary w walcu. Potem dochodzi szereg innych pomysłów, w tym improwizacja własna. Wreszcie następuje taniec zbiorowy, w którym kolejni członkowie grupy stają się choreografami dla reszty.

Większość zadań stanowi dla wykonawców ogromną przeszkodę, jednak „Gala" nie jest spektaklem o ludzkiej nieporadności, choć ta – jak zwykle – najbardziej śmieszy widzów. Przesłanie spektaklu jest wszakże znacznie głębsze. Jérôme Bel uświadamia nam, że każdy może odkryć swój rodzaj ruchu, w którym wyrazi się w pełni.

Czterdziestolatek z brzuszkiem, który nie radzi sobie z baletowym skokiem, staje się zupełnie innym człowiekiem w tańcu punkrockowym. Czarnoskóry mężczyzna nie umie tańczyć walca, a arabskiej dziewczynie obca jest estetyka klasycznego baletu. Kiedy muszą coś wymyślić dla innych i odwołują się do lepiej im znanych wzorców kulturowych, nagle na scenie przechodzą metamorfozę.

Nic więc dziwnego, że wszyscy wykonawcy „Gali" zostali przez publiczność przyjęci entuzjastycznie. Tym spektaklem dali widzom wiarę w to, że każdy z nas skrywa w sobie jakieś taneczne piękno.   

Taniec
Potencjał medialny tańca teraz warty 750 mln zł. Dorównuje żużlowi, wyprzedza MMA
Taniec
„Prometeusz” żegna dyrektora Waldemara Dąbrowskiego
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama