Partia Brexitu chce odebrać mandaty Partii Pracy w jej mateczniku - zapowiedział europarlamentarzysta Partii Brexitu, Nathan Gill.
Gill dodał, że w południowej Walii wyborcy "nigdy nie zagłosują na torysów, ale zagłosują na Partię Brexitu".
W rozmowie z BBC Wales Gill stwierdził również, że umowa wynegocjowana z Brukselą przez Borisa Johnsona, to niemal ta sama umowa, którą z UE wynegocjowała Theresa May.
Europarlamentarzysta przypomniał, że Johnson dwukrotnie głosował przeciwko umowie May - i mówił wówczas, że doprowadzi ona do wasalizacji Wielkiej Brytanii.
- To nie brexit, to nie odzyskanie kontroli - mówił polityk Partii Brexitu odnosząc się do ewentualnego wyjścia z UE na warunkach wynegocjowanych przez Johnsona.
- Miliony ludzi zagłosowały za odzyskaniem kontroli, ale umowa premiera oddaje zbyt wiele kontroli UE i zwolennikom brexitu się to nie podoba - podkreślił Gill.
Gill, jeden z dwóch europarlamentarzystów Partii Brexitu z Walii bronił decyzji lidera tego ugrupowania, Farage'a, który postanowił nie ubiegać się o mandat w wyborach do Izby Gmin.
- To oznaka pragmatyzmu - stwierdził. I dodał, że dla Partii Brexitu jest lepszym rozwiązaniem, gdy Farage prowadzi kampanię partii w całym kraju, a nie ubiega się o mandat w konkretnym okręgu.
Partia Brexitu opowiada się za wyjściem z UE bez umowy (tzw. twardy brexit).
Farage proponował torysom i Borisowi Johnsonowi pakt wyborczy, czyli porozumienia zakładające niewystawianie przeciwko sobie kandydatów w poszczególnych okręgach - ale tylko pod warunkiem, że Johnson wycofa się z wynegocjowanej przez siebie z UE umowy. Johnson odrzucił jednak taką możliwość.