Dwudziestolatka wróciła z Wuhan 24 stycznia. W chwili powrotu do Szwecji nie miała żadnych objawów, ale kilka dni później zauważyła u siebie objawy grypopodobne - kaszel i podwyższoną temperaturę.
Postępując zgodnie z rozpowszechnianymi instrukcjami postępowania Szwedka skontaktowała się ze służbami medycznymi.
Została przewieziona do szpitala i poddana badaniom. Służba zdrowia podkreśla, że młoda kobieta zachowała się wzorowo.
Ponieważ od przylotu nie miała kontaktu z innymi osobami, niewielkie jest prawdopodobieństwo, że potwierdzony w jej przypadku wirus przeniósł się na innych.
- Podkreślamy, że pojedyncze przypadki zachorowań w Szwecji i innych krajach to nie to samo, co infekcja rozprzestrzeniająca się w Chinach. Obecnie uważamy, że ryzyko epidemii jest bardzo niskie w oparciu o doświadczenia z innych krajów - powiedziała Karin Tegmark Wisell, szefowa działu Agencji Zdrowia Publicznego ds. mikrobiologii.