Pierwsza fala epidemii na Węgrzech zakończyła się stosunkowo niską liczbą zakażeń i zgonów w porównaniu z większością państw europejskich.
W październiku zmarło więcej Węgrów niż w poprzednich czterech miesiącach razem wziętych, a siedmiodniowa średnia zakażeń wskazuje, że kraj był trzeci pod względem liczby zgonów, za Czechami i Rumunią.
Zdaniem ekspertów należy winić za to zmianę polityki rządu, a także samozadowolenie społeczeństwa.
- Po początkowym strachu, druga fala nie wywołała strachu wśród ludności, więc byliśmy znacznie mniej zdyscyplinowani - uważa szef budapesztańskiej uczelni medycznej Bela Merkely.
Krytycy Orbana uważają, że latem rząd nie był wystarczająco surowy w kwestii noszenie masek, unikanie dużych zgromadzeń i podróży za granicę.