Przejeżdżałem obok kilka razy, nim zorientowałem się, że patrzę na Czerwony Meczet. Świątynia, w której pół roku temu zginęło co najmniej 80 osób, została przemalowana na żółto. – Czerwony za bardzo kojarzył się z krwią. Ludzie chcą przywrócenia dawnej barwy, ale rząd się nie zgadza – mówi chłopak pracujący w sklepiku po przeciwnej stronie ulicy. Zafar Ali nie boi się podać nazwiska. Inni, gdy pytam o szturm, ściszają głos i chcą zachować anonimowość. – Myśleliśmy, że władze będą rozmawiać z tymi w meczecie. Nikt nie wierzył, że dojdzie do czegoś takiego – mówi kolega Zafara.
Zgodnie z oficjalną wersją meczet był siedliskiem ekstremistów, którzy radykalizowali młodzież w należących do świątyni medresach. Pod wpływem nauczycieli studenci wypowiedzieli wojnę domom publicznym działającym pod przykrywką salonów masażu. Dopóki obrońcy moralności bili prostytutki i demolowali salony, władze nie interweniowały. Ale gdy wzięli zakładników, pod świątynię i znajdującą się obok żeńską medresę wysłano wojsko. Po kilku dniach elitarne oddziały przystąpiły do szturmu.
W Czerwonym Meczecie mam się spotkać z kimś, kto opowie mi wersję drugiej strony. Przed wejściem czeka już na mnie Salman. Ma starannie przystrzyżoną brodę i białe nakrycie głowy. Jest elegancko ubrany i mówi angielszczyzną, jaką rzadko się słyszy nawet u tutejszych elit. Uprzedza, że jest zwykłym Pakistańczykiem i będzie mówił tylko o swoich przypuszczeniach. Ktoś, kto mi ułatwił z nim kontakt, zapewniał jednak, że to ważna figura w meczecie.
– Zostali zamordowani z zimną krwią. Nie było najmniejszego powodu, by dokonać takiej rzezi – zaczyna opowieść. – Prezydent Muszarraf stara się desperacko utrzymać władzę. W zeszłym roku decydowało się, czy jako generał będzie mógł startować ponownie w wyborach. Miał przeciwko sobie Sąd Najwyższy i opinię publiczną. Szukał pretekstu do wprowadzenia stanu wyjątkowego i rozpędzenia Sądu Najwyższego. Nie mogło być nic lepszego od ataku na meczet i walki z ekstremistami w środku stolicy.
Lal Masdżid ma dla Pakistańczyków symboliczne znaczenie. Był jednym z pierwszych meczetów w pakistańskiej stolicy, którą zbudowano dopiero w latach 60. minionego wieku. Kierowali nim mułła Raszid Ghazi i jego brat Abdullah Aziz. Ponoć obaj mieli powiązania z pakistańskimi służbami ISI. Mówi się, że to one przygotowały prowokację. Mułła Ghazi podczas szturmu został zastrzelony. W jego ciele było kilkadziesiąt kul. Aziz jest w więzieniu. Na meczecie wisi płachta z napisem wzywającym do uwolnienia go.