Decyzję o przerwaniu protestu obwieścił kilku tysiącom demonstrantów przed parlamentem jeden z liderów opozycji. Stało się to zaraz po wizycie w parlamencie cieszącego się wielkim autorytetem u Gruzinów patriarchy Eliasza II, głowy tutejszego Kościoła prawosławnego. –Patriarcha pozwolił opozycji wyjść z twarzą z tego strajku, przecież oni nie chcieli umrzeć z głodu, a wielkiego poparcia dla tej formy protestu przeciw polityce prezydenta Micheila Saakaszwilego nie można oczekiwać od narodu, który lubi zjeść i wypić – mówi „Rz” znany politolog Aleksander Rondeli. Opozycja przerwała głodówkę i zawiesiła inne formy protestu, mimo że nie uzyskała żadnych obietnic ze strony Micheila Saakaszwilego, którego nie uważa zresztą za prezydenta, bo jej zdaniem styczniowe wybory głowy państwa były niezgodne z zasadami.
Do wtorku wieczorem ruch w stolicy był utrudniony. Przeciwnicy Saakaszwilego zablokowali ławkami i płytami chodnikowymi wjazd na główną ulicę, aleję Rustawelego, w okolicach parlamentu. Przed jego gmachem stało miasteczko namiotowe, w którym prowadzili strajk głodowy lokalni działacze i sympatycy opozycji. Przed gabinetem przewodniczącej Nino Burdżanadze głodowało siedmiu deputowanych opozycyjnej Nowej Prawicy. – Saakaszwili nie chce kompromisu. Chce wojny z opozycją, to ją będzie miał. Oprócz strajku głodowego rozpoczniemy pikiety komisariatów policji, urzędów – mówiła „Rz” jeszcze po południu Manana Naczkebija z Nowej Prawicy.
Prezydent Saakaszwili potwierdził wczoraj, że niezależnie od stanowiska opozycji wybory parlamentarne odbędą się 21 maja. Głównym punktem ostrego konfliktu między prezydentem i jego Ruchem Narodowym a opozycją jest teraz nowe prawo wyborcze. Opozycja uważa, że faworyzuje ono obóz prezydencki. Zgodnie z przegłosowaną kilka dni temu przez Ruch Narodowy ordynacją połowa miejsc w parlamencie przypadnie tym, którzy zdobędą ponad 30 procent głosów w jednomandatowych okręgach. Druga połowa będzie rozdana z listy krajowej.
Opozycja, która zajmuje jedną szóstą miejsc w obecnym parlamencie, domaga się podniesienia progu w okręgach jednomandatowych do50 procent, czyli przeprowadzenia drugiej tury, w której miałaby większe szanse. Woli też listy regionalne, a nie jedną krajową. Wieczorem opozycja ostrzegła, że jeśli i te wybory nie będą spełniały standardów, rozpocznie „ogólnokrajową rebelię”. O północy aleja Rustawelego była już przejezdna. Przed parlamentem składano namioty...
Konflikt rozgrywa się w czasie, gdy Gruzja stara się o obietnicę członkostwa w NATO przed kwietniowym szczytem sojuszu w Bukareszcie. Niemal codziennie nadchodzą złe wiadomości. Moskwa rozgrywa sprawę separatystycznych republik na terytorium Gruzji – Abchazji i Osetii Południowej. Kanclerz Niemiec dała zaś do zrozumienia, że dla krajów z problemami separatyzmu nie ma miejsca w NATO. – Mamy do czynienia z nowym paktem Ribbentrop-Mołotow –mówi „Rz” Aleksander Rondeli.