Oglądając transmitowane na żywo spotkanie Władimira Putina z Dmitrijem Miedwiediewem na Kremlu, podczas którego premier przedstawił głowie państwa skład rządu, Rosjanie przeżyli deja vu.
Było jak w czasach prezydentury Putina – Miedwiediew zajmował miejsce, które za poprzedniego gospodarza było przeznaczone dla interesantów. Gdyby nie fakt, że to jednak Putin składał sprawozdanie Miedwiediewowi, można byłoby odnieść wrażenie, iż w zeszłym tygodniu na szczytach władzy w Rosji nic się nie zmieniło.
Szefowie kluczowych dla polityki kraju resortów zachowali posady. Ministrem spraw zagranicznych pozostał Siergiej Ławrow, Anatolij Sierdiukow wciąż będzie kierował resortem obrony, niezagrożona pozostała także pozycja szefa MSW Raszida Nurgalijewa.
Nawet dotychczasowy premier Wiktor Zubkow okazał się przydatny, i to w randze pierwszego zastępcy Putina. Taki sam status uzyskał będący nową twarzą w rządzie – ale już nie w otoczeniu szefa – Igor Szuwałow, doradca ds. kontaktów z krajami G8. Będzie odpowiadał w rządzie za zagraniczne stosunki gospodarcze oraz za udział Rosji w międzynarodowych organizacjach handlowych.
O tym, że centrum władzy przemieszcza się wraz z Putinem do siedziby gabinetu premiera, świadczy nie tylko odejście za nim najbardziej wpływowych ludzi. – Potwierdzeniem tego jest też dokonana przez Miedwiediewa, ale uzgodniona z Putinem, zmiana na stanowisku szefa FSB – uważa politolog Dmitrij Orieszkin.