Skomplikowanego wyliczenia dokonali demografowie. 10 milionów osobolat to – jak wyjaśnił przewodniczący komisji państwowej ds. oceny następstw totalitarnego reżimu Edmunds Stankevics – dochód narodowy, jaki milion ludzi może wypracować przez dziesięć lat. Łotwa ma 2,3 miliona mieszkańców, a PKB na głowę Wynosi 6770 dol. (dane z 2005 r.)Dla porównania, następstwa katastrofy w Czarnobylu dla Łotwy to 29 tysięcy osobolat, a następstwa wojny w Afganistanie – 5,2 tysiąca. Tylko deportacja mieszkańców Łotwy w latach 40. ubiegłego wieku kosztowała ten kraj 742 tysiące osobolat.
– Nasza komisja zajmuje się rozmaitymi aspektami strat, jakie Łotwa poniosła w wyniku okupacji sowieckiej. Część badań na temat utraconych osobolat została ujawniona ostatnio – powiedział „Rz” historyk prof. Heinrichs Strods. – Zostały już wydane dwa tomy dotyczące strat ludnościowych poniesionych podczas tzw. Mieroprijatija Priboj (Przedsięwzięcie Przybój), czyli wysiedleń przeprowadzonych w 1949 roku. A to dopiero początek prac.
Łotysze chcą bardzo dokładnie udokumentować swoje straty. Podczas pierwszej (1940 – 1941) i drugiej (zaczęła się w 1944 r.) fali deportacji wywieziono z Łotwy w głąb ZSRR 200 tys. ludzi, czyli około 10 proc. ludności. Byli to niemal wyłącznie Łotysze. Ale trwają też starania, by zbadać straty finansowe.
– W ramach komisji pracuje zespół ekologów. Bada zniszczenia, jakie pozostawiły po sobie wojska sowieckie. To przede wszystkim dramatycznie wręcz zanieczyszczona ziemia wiele metrów w głąb w dawnych bazach i lotniskach wojskowych – mówi prof. Strods.
Łotewska komisja powinna zakończyć prace do 2010 r., przy czym szczególnie trudne jest dotarcie do archiwów rosyjskich. Co się stanie z zebranymi materiałami? Czy Ryga będzie się domagać odszkodowania od Moskwy? – To będzie decyzja rządu. My pracujemy przede wszystkim dla naszego społeczeństwa, by lepiej poznać naszą historię. Innym naszym celem jest to, by wszyscy odwiedzający nasz kraj wiedzieli o tej okupacji – mówił w wywiadzie radiowym Edmunds Stankevics. Była prezydent Vaira Vike-Freiberga kilkakrotnie powtarzała, że domaganie się odszkodowań od Rosjan jest nierealistyczne.