– Mnie i wielu moim znajomym zwycięstwo Obamy przywróciło dawno utraconą wiarę w politykę. Ale to delikatny temat, nie rozmawiamy o tym w pracy – mówi Mark Adler, prawnik z podwaszyngtońskiego Arlington. Powód? Zwolennicy Johna McCaina są znacznie mniej entuzjastyczni. Dwa dni po triumfie Obamy wielu Amerykanów z obawą myśli o tym, w jakim kierunku poprowadzi kraj nowy prezydent.
Ale to nie oni, lecz podekscytowani wygraną zwolennicy i ich oczekiwania natychmiastowej poprawy na wszystkich frontach mogą się okazać dla administracji Obamy największym wyzwaniem w pierwszych miesiącach pracy.
Jak pisze „New York Times”, sztab Obamy jest pod wrażeniem ogromu entuzjazmu, z jakim spotkało się jego wtorkowe zwycięstwo. Doradcy prezydenta elekta obawiają się jednak zbyt wygórowanych oczekiwań. – Jest ważne, by wszyscy rozumieli, że nie wszystko da się zrobić z dnia na dzień. Musimy mieć realistyczne oczekiwania co do tego, co da się zrobić i jak szybko – stwierdził jeden z głównych doradców Obamy Robert Gibbs. Lista problemów jest bardzo długa: od kryzysu finansowego i dwóch wojen po potrzebę reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych i inwestycje w walącą się w wielu rejonach infrastrukturę.
[srodtytul]Sprzeczne interesy[/srodtytul]
Sam Obama mówił o ogromie wyzwań w noc wyborczą w chicagowskim parku Granta, ostrzegając, że rozwiązanie problemów, przed którymi stoi kraj, wymaga wytężonej, długotrwałej pracy. Zdaniem niektórych komentatorów to poważne w tonie, unikające triumfalizmu przemówienie uwydatniło powagę, z jaką podchodzi do problemu prezydent elekt.