[b]Rz: Odkąd trwa ofensywa izraelska w Strefie Gazy wielu zachodnich intelektualistów stanęło po stronie Palestyńczyków. Króluje motto: wszyscy jesteśmy członkami Hamasu.[/b]
[b]Marek Halter:[/b] Nie ma w tym nic dziwnego. Zawsze tak było. Ludzie na Zachodzie od dziesiątek lat żyją z dala od konfliktów. Większość nie rozumie, o co chodzi w tej wojnie. Stają więc po stronie tych, których uważają za słabszych. Jest to związane z tradycją chrześcijaństwa. Ostatni będą pierwszymi. Musimy podać rękę gnębionym narodom. Nie jest to jednak jedyny powód okazywania sympatii Palestyńczykom. Jest to również sposób na pozbycie się wyrzutów sumienia wobec świata arabskiego. Zachód niegdyś kolonizował kraje arabskie. To Wielkiej Brytanii zawdzięczamy trwający od dziesiątek lat konflikt między Izraelem a Palestyńczykami. Żeby o tym zapomnieć, Zachód udaje dobrego wujka, który opłakuje palestyńskie wdowy.
[b]Czuć w tym jednak nutę antysemityzmu...[/b]
Oczywiście. To wszystko jest pomieszane z resentymentem antyżydowskim. Nie jest on jednak skierowany przeciwko Żydom, lecz przeciwko państwu Izrael. Żaden z tych intelektualistów, szczególnie lewicowych, nie powie, że nienawidzi Żydów.
To nie byłoby honorowe. To się kojarzy z Holokaustem, z nazizmem. Twierdzenie, że Izrael to zbrodniczy reżim, jest za to dopuszczalne, nikogo nie razi. Można więc powiedzieć, że jest to coś w rodzaju nowoczesnego antysyjonizmu.