Dziś, gdy amerykański Kongres rozpocznie sesję w nowym składzie, do wnętrza stojącego na Kapitolu budynku może próbować wśliznąć się razem z tłumem kongresmenów starszawy, czarny mężczyzna. Roland Burris, mianowany niedawno przez gubernatora Illinois na senatora reprezentującego ten stan w Senacie USA, otwarcie przyznaje, że nie spodziewa się, by wartownik pozwolił mu wejść do środka. Mimo to chce pokazać Ameryce, że nie zrezygnuje z tego, co jego zdaniem jest mu należne.
- Jestem pełnoprawnie mianowanym senatorem Stanów Zjednoczonych ze stanu Illinois i spodziewam się, że inni senatorowie to uznają i nie odmówią Illinois należnej mu reprezentacji - powiedział telewizji CNN 71-letni Burris, skądinąd szanowany polityk afroamerykański.
Problem wcale nie wiąże się z jego osobą, lecz z oskarżeniami, jakie FBI przedstawiła przed miesiącem gubernatorowi Rodowi Blagojevichowi. Władze zarzucają Blagojevichowi próbę przehandlowania senackiego mandatu po Obamie w zamian za lukratywne stanowiska dla siebie i żony. Demokratyczny gubernator nie przyznaje się do winy, a ponieważ na razie nie udowodniono mu jej przed sądem, wciąż pełni swe obowiązki. Należy do nich między innymi obsada przedstawicielstwa Illinois w Senacie USA w przypadku wakatu w okresie międzywyborczym. Mimo apeli i gróźb całego szefostwa własnej partii Blagojevich postanowił z tego przywileju skorzystać i niedawno mianował właśnie Burrisa.
- Problemy gubernatora nie są moimi problemami - powtarza Burris i domaga się przyjęcia go do eksluzywnego klubu stu, jakim jest izba wyższa Kongresu.
Przywództwo jego własnej partii jest jednak innego zdania. Wczoraj biuro Senatu odrzuciło certyfikat Burrisa powołując się na regulamin izby. Zgodnie wewnętrznymi przepisami na certyfikacie nowego senatora muszą widnieć podpisy dwóch urzędników ze stanu, który ma reprezentować: gubernatora oraz sekretarza stanu (pełniącego rolę przewodniczącego stanowej komisji wyborczej). Na certyfikacie Burrisa jest tylko jeden podpis: gubernatorski. Na znak protestu wobec postępowania Blagojevicha sekretarz stanu Illinois Jesse White odmówił podpisania tego dokumentu.