Sekretarz stanu USA Hillary Clinton podczas pierwszego spotkania z szefem rosyjskiej dyplomacji wręczyła mu plastikowy guzik z napisem „kasuj”. Miał to być symbol rozpoczęcia nowego rozdziału w stosunkach USA – Rosja, które w ostatnich latach były bardzo napięte. Dzisiejsze rozmowy w Genewie miały dotyczyć między innymi tarczy antyrakietowej.
Waszyngton zapewnia Rosję, że jeśli zniknie zagrożenie ze strony Iranu, nie będzie konieczności budowy baz w Polsce i Czechach. Prezydent Barack Obama w liście do rosyjskiego przywódcy Dmitrija Miedwiediewa nakłaniał go, by namówił Teheran do zmiany polityki.
Zdaniem ekspertów Waszyngton już otrzymał odpowiedź odmowną. – Zaraz po wysłaniu tego listu, 16 lutego rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow zapowiedział, że Rosja nie zamierza zmieniać polityki wobec Iranu i jego programu atomowego – przypomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą” były szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski. Jego zdaniem nieprzypadkowo istnienie listu pierwszy ujawnił rosyjski dziennik „Kommiersant”.
– To gazeta, w której Kreml dokonuje przecieków kontrolowanych. Gdyby Rosjanie traktowali propozycję Obamy poważnie, nie kompromitowaliby jej, zanim jeszcze zaczęły się oficjalne rozmowy – podkreśla Zalewski.
Wczoraj wiceminister obrony ponownie ostrzegł, że Rosja w odpowiedzi na budowę tarczy będzie rozbudowywać systemy rakiet balistycznych średniego zasięgu Iskander. Premier Władimir Putin powiedział natomiast, że Rosja może rozwijać systemy zwalczania satelitów. Zdaniem stratega generała Stanisława Kozieja to dowód, że Waszyngton nie zamierza rezygnować z tarczy.