Obiecując reformę systemu imigracyjnego, George W. Bush proponował stworzenie ścieżki prawnej, która imigrantom dawałaby możliwość zalegalizowania pobytu i – z czasem – uzyskania obywatelstwa. Poniósł jednak spektakularną klęskę, gdy w jego własnej partii wybuchł bunt. W 2007 roku projekt ustawy poległ w Kongresie.
Teraz, jak donosi „New York Times”, jego następca szykuje się do nowego natarcia. Przedstawicielka Białego Domu Celia Munoz twierdzi, że Barack Obama chce doprowadzić do reformy, która pozwoli na „kontrolę imigracji poprzez uporządkowany system”. Podobno prezydent chce nakreślić ramy działania w przyszłym miesiącu, by dać początek debacie, która mogłaby doprowadzić do stworzenia projektu ustawy jesienią tego roku.
Dziś niemal wszyscy w Ameryce się zgadzają, że trzeba coś zrobić z ok. 12 mln obcokrajowców pracujących na czarno w USA.
Podczas kampanii, w której wyborcy latynoscy tłumnie go poparli, Obama obiecywał przeprowadzenie reformy w pierwszym roku swych rządów. W ostatnich tygodniach wiele środowisk latynoskich zaczęło przypominać mu o tej obietnicy. – Wiem, że to sprawa wzbudzająca emocje, kontrowersyjna, wiem, że wywołuje waśnie – przyznał Obama po marcowym spotkaniu z kongresmenami pochodzenia latynoskiego. Dodał, że reforma nie może być odłożona do lamusa.
Przeciwnicy zalegalizowania pobytu imigrantów zapowiadają odpowiedź. – Nie wydaje się racjonalne, by przywódca wzywał: „Dajmy milionom obcokrajowców dostęp do amerykańskich stanowisk pracy”, skoro miliony Amerykanów ich szukają – powiedział „NYT” szef antyimigracyjnej organizacji Numbers USA Roy Beck.