Prezydent Kaczyński w improwizowanym przemówieniu podkreślił rolę generała Władysława Andersa i symboliczne znaczenie bitwy pod Monte Cassino dla milionów Polaków. Nawiązując do włoskich ofiar cywilnych Cassino, przypomniał, że w walce o wolność doszczętnie zniszczona została półtoramilionowa Warszawa.
Powiedział, że w Polsce od kilku lat toczy się walka o pamięć o bohaterach: tych spod Monte Cassino i z innych frontów II wojny, tych z antykomunistycznego podziemia i wielkiego ruchu “Solidarność”. Dodał, że ta uroczystość jest ważnym elementem tej walki.
Na polski cmentarz przybyło wczoraj kilkudziesięciu polskich weteranów z całego świata. Była też pani Irena Anders, wdowa po generale i dowódcy 2. Korpusu Polskiego, który dokładnie 65 lat temu zdobył strategiczne wzgórze. W sumie w uroczystości udział wzięło kilka tysięcy osób. Płomienne kazanie wygłosił biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski, przemawiał burmistrz Cassino Bruno Vincenzo Scittarelli. Dziękował Polakom za uwolnienie Włoch od Niemiec i faszyzmu, wspominając również włoskie ofiary alianckich bombardowań.
Było bardzo gorąco. Kombatanci, część w towarzystwie żon i dzieci, starali się chronić w cieniu, ale trzymali się bardzo dzielnie. Pan Nowicki (86 lat) przyjechał z Dartford w Anglii. Był żołnierzem gen. Sosabowskiego i uczestnikiem desantu nad Arnhem. Trzech braci jego żony walczyło pod Monte Cassino i jeden poległ. Dlatego przyjeżdżają tu bardzo często. Polski harcerz podał nieco osłabionemu weteranowi wodę i poprosił o autograf.
Obok na krzesełku schronienie w cieniu znalazł sierżant Wincenty Jankowski z Wilna, od 1945 r. w Yorkshire. Na piersi miał kilkanaście medali i odznaczeń. Walczył jeszcze w kampanii wrześniowej, a pod Monte Cassino zdobywał newralgiczne wzgórze 593. – Dlatego dali mi tyle tego żelaza – powiedział. Pytam, czy te ordery to przedmiot szczególnej dumy. Okazuje się, że nie. Sierżant Jankowski najbardziej dumny jest z tego, że w Anglii udało mu się wychować trzech synów na prawdziwych Polaków. A na końcu okazało się, że ma 95 lat. Na cmentarzu był też czynny oficer Bundeswehry interesujący się miejscami wielkich bitew. Przyjechał prywatnie i roznosił wodę polskim kombatantom.