Mieszkańcy niemal 600 miast w ponad 50 krajach świata mogą na portalu Craigslist kupić starą sofę, sprzedać samochód albo znaleźć pracę. Mogą też skontaktować się z „gorącym kociaczkiem” lub „słodką lalunią”. Prokurator generalny Connecticut Richard Blumenthal, który występuje w imieniu swych kolegów z 39 innych stanów, nazywa Craigslist bez ogródek burdelem online. I domaga się likwidacji tego rodzaju ogłoszeń, grożąc portalowi procesem. Presja na Craigslist wzrosła od czasu aresztowania w kwietniu bostońskiego studenta medycyny Philipa Markoffa, któremu policja zarzuca zabójstwo jednej prostytutki i napaść na inną. Według władz obie ofiary Markoff namierzył właśnie dzięki ogłoszeniom na Craigslist.

Przed tygodniem szef firmy Jim Buckmaster zgodził się usunąć kategorię „usługi erotyczne”. Wczoraj zniknęła ona ze stron Craigslist, ale prokurator Blumenthal i jego koledzy nie są usatysfakcjonowani: wciąż bowiem można w portalu znaleźć „Usługi dla dorosłych”.

I tak na przykład w Waszyngtonie „przyjazna transseksualistka” oferuje „relaksujący masaż ciała” za jedyne 150 dolarów za godzinę. „Zniżki dla żołnierzy”, czytamy w ogłoszeniu. Nieco niżej swe wdzięki zachwala „Słodki skarb”, zaznaczając, że jej oferta skierowana jest „wyłącznie do uprzejmych facetów”. „Jestem czysta, z klasą i otwarta na propozycje” – przedstawia się nieco dalej niejaka Brittany.Craigslist został założony w połowie lat 90. przez informatyka z San Francisco Craiga Newmarka. W krótkim czasie przekształcił się w wielki biznes: każdego miesiąca na stronę zagląda ponad 20 mln ludzi na całym świecie. Pod koniec zeszłego roku prokurator Blumenthal zmusił szefostwo portalu do wprowadzenia wielu ograniczeń mających służyć bezpieczeństwu użytkowników. Craigslist zaczął wymagać od ogłoszeniodawców oferujących usługi erotyczne, by przedstawili dowód tożsamości i prawdziwy numer telefonu. Wprowadził też opłatę za takie ogłoszenia z wymogiem użycia karty kredytowej.

Mimo to policja z Chicago złożyła niedawno w sądzie pozew przeciw właścicielom portalu, oskarżając ich o świadome promowanie prostytucji. – To największe źródło prostytucji w tym kraju – oznajmił chicagowski szeryf Thomas Dart. Dyrektor portalu Jim Buckmaster uważa, że taka napaść jest niesprawiedliwa.– Zamieszczamy mniej ogłoszeń erotycznych niż przeciętna lokalna gazeta – wyjaśnia.