– To będzie żenujące, jeśli żadnego z czterech najwyższych stanowisk w UE nie zajmie kobieta. Jak będzie wyglądała w oczach świata Unia głosząca równość płci i konieczność emancypacji kobiet? – pyta w rozmowie z „Rz” Cecile Greboval, dyrektor w Europejskim Lobby Kobiet (EWL).
Jej organizacja zebrała 350 podpisów działaczek kobiecych, polityków, pisarzy i innych osób publicznych pod apelem 50/50.
Celem inicjatywy jest zwiększenie obecności Europejek na kierowniczych stanowiskach w unijnych instytucjach, czego symbolicznym wyrazem ma być bardziej sfeminizowana reprezentacja na najwyższych szczeblach. Zdaniem EWL połowę stanowisk komisarzy powinny objąć kobiety. Przynajmniej jedno z czterech najwyższych stanowisk w unijnych instytucjach też powinno przypaść którejś z pań. Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został Jerzy Buzek, szefem Komisji Europejskiej – José Barroso. Do obsadzenia zostały już tylko dwa stanowiska: przewodniczącego Rady oraz wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej.
– W mediach pojawiają się nazwiska możliwych kandydatek. Ale żadna z nich nie ma silnego poparcia – mówi „Rz” Mikołaj Dowgielewicz, szef UKIE. Też podpisał się pod kobiecym apelem.
– Zrobiłem to dawno temu. Nie rozumiem, dlaczego na unijnych rodzinnych fotografiach są prawie wyłącznie mężczyźni – wyjaśnia Dowgielewicz.