– Pamięć o nich powinna żyć w umyśle każdego świadomego człowieka. Trzeba tłumaczyć, kim w rzeczywistości byli ludzie za to odpowiedzialni – mówił wczoraj rzecznik praw człowieka Władimir Łukin, rozpoczynając akcję „Przywracania imion” przy Kamieniu Sołowieckim przed Łubianką – gmachem FSB (dawnego KGB, a wcześniej NKWD). Dzisiaj – w Dniu Pamięci Ofiar Represji Politycznych – odbędzie się tam czuwanie. Akcję zorganizowało stowarzyszenie Memoriał, zajmujące się od końca lat 80. badaniami historycznymi i propagowaniem wiedzy o ofiarach represji radzieckich

Przez cały dzień na niewielki placyk przychodzili mieszkańcy Moskwy. Po kolei podchodzili do mikrofonu i odczytywali z rozdawanych przez Memoriał kartek niekończącą się litanię: imię, nazwisko, zawód, data rozstrzelania. Zapalali świeczki, składali kwiaty.

– Ojca rozstrzelali w 1937 roku, po matkę i po mnie przyszli w 1948. jako po krewnych zdrajcy ojczyzny – opowiada 72-letni Michaił Koszeczkin. Zoja Niedzielska miała 12 lat, kiedy w 1938 roku rozstrzelali jej ojca. – Artykuł 58, działalność antysowiecka. Dzieci na ulicy pokazywały mnie palcami i krzyczały: „wlóg nalodu!” – wspomina.

Upamiętniający ofiary zbrodni Kamień Sołowiecki przywieziono w 1990 roku z Sołowek na Morzu Białym, gdzie w połowie lat 20. XX wieku powstał pierwszy w ZSRR obóz dla więźniów politycznych. Nieopodal, w samym centrum placu Łubiańskiego, do 1991 roku stał pomnik założyciela CzeKa – Feliksa Dzierżyńskiego. Obecnie miejsce to jest puste, choć regularnie powracają postulaty, by przywrócić statuę Żelaznego Feliksa. – I pomnik Stalina w metrze chcą postawić. To hańba – mówi jeden z uczestników wczorajszego spotkania. Niedawno pojawił się pomysł przywrócenia pomnika wodza na stacji metra Kurska. Pokazuje to dobitnie, że Rosjanie nie są zgodni w ocenie przeszłości. – Dzisiaj ludzie mówią: „Stalin przecież zwyciężył faszystów!”. A o represjach zapominają – mówi Zoja Niedzielska. Liczba ofiar prześladowań politycznych w ZSRR jest trudna do ustalenia. – W bardzo wąskim rozumieniu to 11 mln, w szerszym – do 35 mln ludzi. Z tego 1,2 mln rozstrzelano, przy czym większość, ponad 700 tys., w latach wielkiego terroru (1937 – 1938) – mówi historyk Arsenij Rogiński z Memoriału.

– Nie chodzi tylko o pamięć – mówi jego współpracownik Nikita Pietrow, który poprowadził wczoraj grupę ludzi śladami więźniów Łubianki. M.in. do znajdującego się nieopodal głównego budynku FSB skrzyżowania ulicy Bolszaja Łubianka i Warsonofiewskiego Piereułka. – W tym niewielkim budynku do 1947 roku rozstrzeliwano więźniów politycznych. Na więźniach testowano też trucizny – opowiadał Pietrow.