Pożar wybuchł w nocy z piątku na sobotę około 3 nad ranem. Płomienie błyskawicznie ogarnęły drewniany budynek, w którym mieszkało 25 Polaków. Część lokatorów, uciekając przed ogniem, skakała z okien. Inni w piżamach wybiegali na dwór, pozostawiając za sobą cały dobytek. Zanim na miejsce przyjechała straż pożarna, z budynku zostały zgliszcza. W niedzielę ekipy poszukiwawcze odnalazły w nich dwa zwęglone ciała. Firma budowlana, która zatrudniała Polaków, poinformowała, że to z pewnością dwaj pracownicy uznawani za zaginionych.

Do szpitala trafiły cztery osoby, które podczas wyskakiwania z okien odniosły obrażenia. Pozostałe umieszczono w hotelu. Pomocy udzielają im polscy dyplomaci i lokalne władze, które już zorganizowały zbiórkę ubrań. – Ci ludzie stracili dosłownie wszystko, cały swój dobytek, łącznie z dokumentami, pieniędzmi – mówił konsul ambasady RP w Oslo Marek Pędzich. Przyczyny pożaru nie są znane. Jedna z wersji mówi o zwarciu w skrzynce z bezpiecznikami. Inna o podpaleniu.

Do podobnej tragedii doszło w Norwegii w listopadzie ubiegłego roku. W pożarze w miejscowości Drammen zginęło wówczas siedmioro Polaków. Był to najtragiczniejszy pożar w Norwegii od 20 lat.

W tym skandynawskim kraju, gdzie wiele osób mieszka w starych, drewnianych domach, pożary zdarzają się dość często. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zginęło w nich 756 osób. Dom, który spłonął w Bergen, pochodził z 1912 roku.