Oficjalnie – z powodu niezapłaconych podatków. Działacze praw człowieka uważają jednak, że to kara za wspieranie niezależnego dziennikarstwa.
W ubiegłym tygodniu moskiewski sąd utrzymał w mocy decyzję o zaocznym areszcie biznesmena, obecnie przebywającego na Łotwie. Obrońcy praw człowieka w Rosji i Ameryce ślą listy do obydwu prezydentów, domagając się uczciwego śledztwa. Sam Vins też niejednokrotnie pisał już do Dmitrija Miedwiediewa, opisując, ile w jego kraju kosztuje zamknięcie sprawy.
[srodtytul] Trzy generacje prześladowanych[/srodtytul]
Urodzony na Ukrainie Vins to syn i wnuk prześladowanych w ZSRR protestanckich duchownych. Sam też trafił do więzienia, był najmłodszym członkiem Ukraińskiej Grupy Helsińskiej. Dziadek odsiedział dwa wyroki i w 1937 roku został rozstrzelany. W 1979 r. jego ojca oraz czterech innych więźniów politycznych władze w Moskwie wymieniły na dwóch sowieckich agentów – rodzina Vinsów wyjechała do USA. Peter wrócił w latach 90. do rosyjskiej stolicy, gdzie otworzył własny biznes, firmę Winland. W 2001 roku ufundował nagrodę dla niezależnych dziennikarzy z rosyjskiej prowincji.
– Chciałem uczcić pamięć Andrieja Sacharowa, który pomagał naszej rodzinie, gdy ojciec siedział. A także zrobić coś dla demokracji w Rosji – bez niezależnej prasy ona nie może istnieć. Jelena Bonner, wdowa po Sacharowie, zgodziła się na ufundowanie nagrody imienia jej męża – opowiada Vins "Rz".