To były wybory decydujące dla przyszłości kraju – podkreślali politycy i komentatorzy. Od ich wyniku zależy w znacznej mierze, kiedy wojska amerykańskie opuszczą ten kraj i czy koncerny naftowe zechcą zainwestować tam setki milionów dolarów. Komisje wyborcze zostały zamknięte w niedzielę o 17 czasu lokalnego, ale wyniki będą znane zapewne dopiero po trzech dniach.
[srodtytul]Moździerze i rakiety[/srodtytul]
Sunniccy islamiści robili wszystko, by zakłócić głosowanie. Współpracująca z al Kaidą organizacja Islamskie Państwo Iraku wezwała obywateli do uchylania się od udziału w wyborach i zagroziła atakowaniem tych, którzy się temu nie podporządkują.
W niedzielę co chwila pojawiały się informacje o kolejnych ofiarach. Wybuchy wstrząsały Bagdadem i innymi miastami – eksplodowały rakiety i pociski z moździerzy oraz bomby podłożone przy drogach. Najgroźniejsza okazała się eksplozja, która spowodowała zawalenie się trzypiętrowego budynku mieszkalnego w irackiej stolicy.
Zginęło tam 25 osób. Ratownicy z trudem wyciągali ocalałych spod gruzów. Cztery osoby zginęły w wyniku wybuchu, który miał miejsce w innym domu. Zdaniem polityków irackich nie wpłynęło to jednak zasadniczo na przebieg głosowania. Niezależna Najwyższa Komisja Wyborcza poinformowała, że z powodu zachowania wymogów bezpieczeństwa trzeba było zamknąć jedynie kilka komisji lokalnych, i to na krótko.