Hiszpania - kraj z trzecią największą liczbą wykrytych zakażeń koronawirusem na świecie (po USA i Rosji) oraz z czwartą największą liczbą zgonów (po USA, Wielkiej Brytanii i Włoszech) nie chce zbyt szybko otwierać granic, by uniknąć pojawienia się drugiej fali epidemii koronawirusa - podaje Reuters.
Granice lądowe Hiszpanii (z Francją i Portugalią) są zamknięte od połowy marca.
W ostatnim czasie - w związku ze spadkiem liczby dobowych zgonów i nowych zakażeń - Hiszpania zaczęła łagodzić wprowadzone obostrzenia, ale jednocześnie wprowadziła obowiązkową dwutygodniową kwarantannę dla osób przybywających do Hiszpanii spoza jej granic i w praktyce zamknęła granice dla ruchu morskiego i lotniczego, by uniknąć "importu" zakażeń.
Zamknięcie granic miało obowiązywać do 24 maja, ale może być przedłużone. Źródła, na które powołuje się Reuters twierdzą, że tak się właśnie stanie - pomimo tego jak ważną rolę w budżecie Hiszpanii odgrywa turystyka.
- Kiedy osiągniemy nową normalność, możemy zacząć otwierać granice z krajami strefy Schengen, rozmawiamy o otwarciu tych granic na początku lipca - twierdzi jeden z informatorów Reutersa.