Pierwsze pociski spadły na wyspę Yeonpyeong o 14.34 miejscowego czasu (w Polsce była 6.34). Niektóre budynki znajdującej się tam bazy wojskowej stanęły w płomieniach. Artyleria Południa odpowiedziała ogniem. W niebo wzbiły się słupy gęstego dymu.
Ostrzał trwał godzinę. Na Yeonpyeong spadło – według różnych szacunków – od 50 do 200 pocisków. Prawie wszyscy z ponad tysiąca mieszkańców wyspy uciekli do schronów.
Niektóre media donosiły, że na Półwyspie Koreańskim rozpoczęła się wojna. Prezydent Korei Południowej Li Myiung Bak i ministrowie resortów siłowych zebrali się na nadzwyczajnej naradzie w podziemnym bunkrze prezydenckiego Błękitnego Domu. Armia Południa została postawiona w stan gotowości. Nad zaatakowaną wyspą pojawiły się myśliwce F-16.
[wyimek]Zobacz [link=http://www.rp.pl/artykul/568264.html "target=_blank"]komentarz wideo[/link] Marcina Szymaniaka[/wyimek]
W ataku Północy zginęło co najmniej dwóch południowokoreańskich żołnierzy, a 15 zostało rannych. Rany odniosło też troje cywilów. Wieczorem informowano, że część mieszkańców Yeonpyeong zaczęła uciekać z wyspy na rybackich łodziach.