We wtorek wieczorem kierowcy na zatłoczonej Trasie Leningradzkiej u wylotu z Moskwy przeżyli szok. Na ulicę wyległ tysiącosobowy tłum ludzi wykrzykujących nacjonalistyczne hasła. „Rosja dla Rosjan!”, „Moskwa dla moskwian!”, „Wasze dzieci zapłacą za to zabójstwo!” – wykrzykiwali młodzi ludzie, kibice moskiewskiego Spartaka, i ich sympatycy. [wyimek]19 osób zabito w Rosji w pierwszym półroczu 2010 r. na tle sporów narodowościowych[/wyimek]
Mieli na myśli wydarzenia z nocy z 5 na 6 grudnia, kiedy podczas masowej bijatyki chuligani z Dagestanu, Kabardyno-Bałkarii i Czeczenii zabili kibica Spartaka Jegora Swiridowa.
Kibice uznali, że organy ochrony porządku nierzetelnie podeszły do śledztwa i nie dość surowo potraktowały podejrzanych. Marsz zaczął się przed budynkiem prokuratury, potem tłum kibiców wyległ na prospekt Leningradzki. W akcji wzięło udział około tysiąca osób. Obecne na miejscu zdarzenia oddziały OMON zatrzymały kilkanaście osób, ale milicja zapowiedziała, że nie będzie wyciągać konsekwencji za udział w nielegalnej demonstracji.
Wywołało to z kolei oburzenie środowisk broniących praw człowieka. Zdaniem Galiny Kożewnikowej z ośrodka SOVA badającego problemy ksenofobii i rasizmu zignorowanie wybryków kibiców będzie zachętą dla innych. – To sygnał, że nie zrobili przecież nic złego, pośrednie potwierdzenie, że ich walka jest „sprawiedliwa”, a milicjanci też są „prawdziwymi Rosjanami” – mówi ekspertka.
Wczoraj przedstawiciele organów ochrony porządku i organizacje kibiców zaprzeczały, jakoby w czasie marszu skandowano nacjonalistyczne hasła. Przedstawiciel Ogólnorosyjskiego Stowarzyszenia Kibiców zapewniał na antenie Echa Moskwy, że tego typu hasła kibicom są obce, a chodziło im jedynie o „jakość działania” milicji i prokuratury. Obserwatorzy obawiają się jednak bagatelizowania problemu, jakim jest nacjonalizm i rasizm rosyjskich kibiców.