– Dotarła do nas wiadomość, że Farinas wraz z grupą innych opozycjonistów został zatrzymany w Santa Clara – potwierdziła w piątek w rozmowie z „Rz" Berta Soler z kubańskiej organizacji Kobiety w Bieli walczącej o uwolnienie więźniów politycznych.
Dysydentów było 12, do zatrzymania doszło w czwartek. Dzień wcześniej w pobliskim Placetas policja zatrzymała sześć osób za udział w pokojowym proteście. Trzy przewieziono do Santa Clara. Farinas, który tam mieszka, chciał się dowiedzieć, kiedy wypuszczą jego kolegów.
Świat usłyszał o tym niezależnym dziennikarzu, szefie antyreżimowej agencji Cubanacán Press, gdy w lutym zeszłego roku ogłosił strajk głodowy po śmierci więźnia sumienia Orlanda Zapaty, który zmarł po 85 dniach głodówki. Farinas wytrwał dłużej – 135 dni. Ryzykował życie, ale protest przerwał dopiero w lipcu, gdy – po mediacji Kościoła – rząd zgodził się wypuścić 52 więźniów politycznych skazanych podczas masowych procesów „czarnej wiosny" 2003 roku. W efekcie do dziś na wolność wyszło ponad 100 skazanych za poglądy.
Sam Farinas spędził w więzieniach 11 lat. W ciągu 49 lat życia 23 razy podejmował strajki głodowe w proteście przeciwko bezprawiu i cenzurze. Za obronę praw człowieka europarlament wyróżnił go w zeszłym roku Nagrodą im. Sacharowa. Farinas, któremu reżim nie pozwolił odebrać nagrody, nie spoczął na laurach. Jego agencja odnotowuje każdy przejaw ograniczania swobód obywatelskich. Niełatwo go zastraszyć, choć od początku roku był kilkakrotnie zatrzymywany za udział w pokojowych protestach lub obronę represjonowanych. W styczniu trafiał na komisariat trzykrotnie w ciągu 48 godzin. W kwietniu był zatrzymany wraz z innymi dziennikarzami z Cubanacán Press. – Opozycja na Kubie nigdy się nie bała i nie boi się władz. Nie waha się stawać w obronie represjonowanych – zapewnia Berta Soler, która sama nieraz była nękana za udział w pokojowych marszach w obronie więźniów sumienia.