Piotr Skwieciński z Moskwy
Spotkanie młodzieży z prezydentem na Wydziale Dziennikarstwa moskiewskiego Uniwersytetu im. Łomonosowa zaplanowano na czwartek. Studenci myśleli, że chodzi o spotkanie z nimi. Ale salę wypełnili młodzi ludzie spoza uczelni zadający uzgodnione pytania. Studentów nie wpuszczono. Ochrona nie wpuściła na teren wydziału nawet tych, którzy przyszli na zajęcia.
Chłopaka w koszulce z antyrządowym hasłem wyrzucono z terenu uniwersytetu, siedmioro studentów, którzy usiłowali dostać się na spotkanie z plakatami, Federalna Służba Ochrony zamknęła w pustej sali. – Wywalimy was ze studiów z wilczym biletem! Chłopaki pójdą do wojska! – grozili rosyjscy borowcy.
– Mieliśmy taki plan – wchodzimy do audytorium, prosimy o mikrofon, jeśli go nie dostaniemy, podnosimy plakaty, żeby zwrócić uwagę na sprawy, o które chcieliśmy spytać – opowiada jedna z zatrzymanych, studentka Olga Kuzmienko. Plakaty były dwa, o treści „Pressu pressujut" (chodzi o wywieranie przez władze presji na prasę, czyli ograniczanie wolności mediów) oraz „Miedwiediew w Twitterie, Chodorkowskij w tiurmie" – „Miedwiediew na Twitterze, Chodorkowski w więzieniu" (stworzenie na Twitterze profilu prezydenta było uważane za sztandarowy dowód jego planów modernizacyjnych).
Po kilku godzinach młodych ludzi zawieziono na komendę policji, gdzie funkcjonariusze nie wiedzieli, co z nimi zrobić, i w obecności zatrzymanych przeszukiwali Internet, by znaleźć informację o tym, co przeskrobali studenci. W końcu machnęli ręką i ich wypuścili.