- Traktujemy je jak członków naszego zespołu – mówi ppłk Artur Rochnowski, szef wydziału żandarmerii w polskim kontyngencie.
Aro i Czako są wyszkolone do znajdowania materiałów wybuchowych, a Bik - narkotyków. Ten ostatni „stacjonuje" na co dzień w największej bazie logistycznej sił koalicyjnych ISAF w Bagram. Przeszukuje tam ładunki i bagaże osób, które na tym lotnisku lądują. Bik co jakiś czas jest jednak przerzucany do polskich baz. Wczoraj też przyjechał do największej – w Ghazni.
Po południu polscy i amerykańscy żandarmi zabrali go do pralni, by sprawdził, czy pracownicy – najczęściej miejscowi Afgańczycy - nie przemycają narkotyków. Bik biegał wokół pralek, stosów brudnych i wypranych ubrań, obwąchiwał każdy kąt prostokątnego, drewnianego baraku, w którym mieści się pralnia. Pies, co było wyraźnie widać, miał niezłą frajdę i choć to jego praca, traktował przeszukanie jak dobrą zabawę. Nic nie znalazł. Sierżant Adam, przewodnik Bika, podłożył pod jeden z worków z brudną bielizną próbkę narkotyków. - Chodzi o to, by praca psa zakończyła się sukcesem – wyjaśnia. - Dlatego podkładamy próbkę, pies ją znajduje, a potem dostaje nagrodę. To element szkolenia.
W przypadku Bika nagrodą jest jego ulubiona piłka bejsbolowa.
Idziemy dalej. Tym razem żandarmi mają sprawdzić namioty miejscowych, którzy pracują w bazie. Są usytuowane przy fortyfikacjach. W namiotach panuje półmrok, na gołej ziemi rozrzucone materace do spania. Gdzieniegdzie walają się ubrania, gazety, jakieś śmieci. Jest też palenisko, na którym mieszkańcy gotują posiłki.