80 lat temu, 3 września 1932 roku, zmarł Pawlik Morozow. 14-letni chłopiec zadenuncjował własnego ojca, ukrywającego w czasie "wielkiego głodu" plony przed obowiązkowymi dostawami. Poniósł śmierć z rąk rodziny, a partia wyniosła go na komunistyczne ołtarze. Tekst z archiwum tygodnika "Plus Minus"
Muggeridge, brytyjski dziennikarz, który jako jeden z pierwszych poinformował świat o Wielkim Głodzie na Ukrainie, miał rację. Ta zbrodnia, popełniona przez sowieckich komunistów przeszło 70 lat temu, wciąż jest okryta warstwą niewiedzy i zwyczajnych kłamstw, co pozwala obecnym władzom Rosji odmawiać jej miana ludobójstwa. Jeśli jednak śmierć trzech milionów ludzi wskutek celowej polityki państwa nie jest ludobójstwem, to co nim jest?
Pełen obraz ukraińskiej tragedii odsłania się dopiero dziś - dzięki otwarciu posowieckich archiwów.
Po pierwsze, kolektywizacja
Wszystko zaczęło się od poważnego niedoboru zboża na przełomie lat 1927 i 1928. Kryzys ten był rezultatem niskich cen skupu narzuconych przez państwo sowieckie. Naturalnym wyjściem było podwyższenie cen, ale komuniści woleli posłużyć się przemocą. Gdy za pomocą konfiskat uzyskano brakujące zboże, bolszewicy uznali, że najlepsze będzie całkowite podporządkowanie sobie wsi, na której wciąż dominowała prywatna własność ziemi. Nowy kurs wytyczył w listopadzie 1929 roku sam Stalin, publikując w "Prawdzie" artykuł o masowej kolektywizacji. Wyjątkowo gorliwie podjęły to wezwanie władze sowieckiej Ukrainy, planując całkowitą kolektywizację w ciągu roku. Tempo marszu do kołchozów i sowchozów było nadzwyczajne - jeszcze w październiku 1929 roku było na Ukrainie zaledwie 8,6 proc. takich gospodarstw, a już w marcu 1930 roku - 64,4 proc. Ale uzyskano je z pomocą nadzwyczajnych środków. Prawie wszędzie chłopów siłą zmuszano do wstępowania do kołchozów i przekazania niemal całego majątku. Jak to przebiegało w praktyce, pokazuje przykład wsi Kłementyniwka, gdzie na zebraniu w sprawie kolektywizacji pojawiło się trzech milicjantów z szablami, a miejscowy aktywista oznajmił: "Kto nie napisze podania, że chce wstąpić do kołchozu, od razu odrąbiemy mu głowę". W ten sposób Kłementyniwka została w jeden dzień całkowicie skolektywizowana.
Osobny, straszny rozdział w kronice kolektywizacji zajmuje walka z tzw. kułakami. Była to w dużej mierze wymyślona kategoria zamożniejszych chłopów, którzy w komunistycznej propagandzie stali się wrogiem numer jeden, odpowiedzialnym za wszystkie nieszczęścia wsi. Do ostatecznej rozprawy z nimi dał sygnał Stalin, wzywając w styczniu 1930 roku do "likwidacji kułaków jako klasy".