Przedterminowe wybory parlamentarne pokażą, w jakim kierunku pójdzie kraj uznawany do tej pory za jednego z dwóch (obok Finlandii) najwierniejszych sojuszników Niemiec w ich apelach o dyscyplinę budżetową w strefie euro. Według ostatnich sondaży Partia Liberalna i Partia Pracy mają identyczne poparcie dające im po 35 mandatów w 150-osobowym parlamencie. Politycy tych dwóch ugrupowań mają różne recepty na kryzys.

Premier Mark Rutte, liberał, powiedział wprost, że jeśli jego partia wygra, to zostanie zachowana oś Haga–Berlin, a jak wygra „inna" partia, to powstanie oś Haga–Paryż. W tym pierwszym przypadku mówimy o oszczędnościach i dyscyplinie, w drugim o rosnących podatkach i długu publicznym. Ale dyscyplina budżetowa oznacza też wyrzeczenia dla Holendrów. Dlatego lider Partii Pracy Diederik Samsom opowiada się przeciwko cięciom socjalnym w Holandii, a jednocześnie za ulgowym podejściem wobec Grecji.