Pjongjang milczy w sprawie narodzin dziecka przywódcy Kim Dzong Una. Oficjalnie nie potwierdzono nawet wieści o ciąży jego żony.

Plotki o tym, że Ri Sol-ju spodziewa się dziecka pojawiły się już w drugiej połowie ubiegłego roku. Przyjęto je za pewnik, gdy pod koniec grudnia pierwsza dama pojawiła się w hanboku czyli stroju narodowym, choć wiadomo, że uwielbiająca dobrze skrojone zachodnie garsonki nowoczesna Ri Sol-ju nie znosi go zakładać i nigdy publicznie się w nim nie pokazywała. Mimo, że hanboku to strój z założenia wyjątkowo obszerny, nietrudno było zauważyć, że żona dyktatora jest w zaawansowanej ciąży.

- Gdyby urodził się chłopiec zapewne obwieszczono by to światu – twierdzi Michael Madden, redaktor naczelny wydawanego w Korei Południowej North Korea Leadership Watch. Gdy na świat przychodzili męscy członkowie dynastii Kimów, państwowe media informowały o cudach, jakie towarzyszyły przyjściu na świat dzieci, m.in. podwójnej tęczy, niezwykłej zmianie pory roku czy pojawieniu się bajecznie pięknych ptaków.

Zdaniem ekspertów milczenie Pjongjangu może świadczyć o tym, że na świat przyszła dziewczynka, dziecko jest chore lub reżim czeka na odpowiednią datę – tak, by obwieścić światu nowinę w terminie pokrywającym się z ważnym północnokoreańskim świętem państwowym.

Kim Dzong Un jest trzecim, po Kim Ir Senie i Kim Dzong Ilu, z dynastii rządzących komunistyczną Koreą Północną.