Pieskow zauważył, że niemiecka klinika, w której wciąż w śpiączce przebywa Nawalny, nie zidentyfikowała dotąd substancji, która spowodowała jego stan. Dodał, że "nie jest jasne", dlaczego lekarze z Charite "pospieszyli się", mówiąc o otruciu.
Rzecznik oświadczył, że jeśli otrucie zostanie definitywnie potwierdzone, "to oczywiście będzie powód do wszczęcia dochodzenia".
Pieskow stwierdził też, że lekarze w szpitalu w Omsku, gdzie trafił Nawalny po utracie przytomności na pokładzie samolotu, przez trzy dni walczyli o jego życie i to oni prawdopodobnie uratowali mu życie.
Lekarze z Omska początkowo nieoficjalnie mówili o otruciu, ale potem zmienili zdanie i uznali, że stan Nawalnego jest spowodowany zaburzeniami metabolicznymi, na przykład spadkiem poziomu cukru we krwi. nie wykryli też w organizmie opozycjonisty śladów substancji toksycznych.
W niemieckiej klinice z kolei potwierdzono u Nawalnego obecność inhibitorów cholinoesterazy, stosowanych m.in. do produkcji leków używanych w leczeniu choroby Alzheimera, ale także do produkcji środków owadobójczych i gazów bojowych, takich jak sarin.