Kontakty z Polską w gestii premiera Brandenburgii

– Mam bezpośredni kontakt z premierem i ministrami jego gabinetu. Uczestniczę też w spotkaniach pani kanclerz z premierem Donaldem Tuskiem z prawem głosu – przypomina „Rz" prof. Bartoszewski. Po stronie niemieckiej było i będzie nadal inaczej. Tym bardziej że Dietmar Woidke jest członkiem SPD, słabszego partnera w koalicyjnym rządzie Angeli Merkel, i chociażby z tego powodu nie ma  bezpośrednich relacji służbowych pomiędzy premierem Brandenburgii a panią kanclerz. – Jest to pewna dysproporcja – przyznaje prof. Bartoszewski. Zapewnia jednak, że nie ma żadnych powodów, aby podawać w wątpliwość dobrą wolę zarówno szefowej niemieckiego rządu, jak i ministra Steinmeiera.

Tym bardziej że szef niemieckiej dyplomacji utrzymuje doskonałe relacje z Radosławem Sikorskim. Przy tym Bartoszewski nie kryje, że byłoby lepiej, gdyby niemiecki pełnomocnik miał wyższą rangę lub też większą możliwość oddziaływania politycznego w Niemczech.

– Kandydatura Woidkego nie jest złym rozwiązaniem. Jako premier landu ma on do dyspozycji cały aparat biurokratyczny i tym samym większe możliwości działania w wielu praktycznych sprawach – tłumaczy „Rz" Kai-Olaf Lang, politolog z rządowej Fundacji Nauka i Polityka.

Jego zdaniem kandydatura premiera Brandenburgii jest czytelnym sygnałem, że Berlin zainteresowany jest obecnie intensyfikacją współpracy z Warszawą w bardzo konkretnym wymiarze, jak infrastruktura transgraniczna czy przestępczość w tych regionach. Nie bez znaczenia jest fakt, że niemieckie media regularnie donoszą o działalności międzynarodowych gangów przestępczych zajmujących się kradzieżą samochodów w pasie przygranicznym. Nie tylko z Polską, ale i z Czechami.

Można więc przypuszczać, że w tej sytuacji nowy niemiecki pełnomocnik będzie się w mniejszym stopniu angażował w stricte polityczną tematykę w relacjach wzajemnych. Takie sprawy jak polsko-niemiecka  współpraca w ramach UE czy Partnerstwo Wschodnie będzie po stronie niemieckiej w gestii MSZ i ministra Steinmeiera.