Cała sprawa budzi tyle kpin, co niepokoju. Kilkanaście osób, w tym lokalni politycy i biznesmeni z północy Włoch, w maju 2012 r. w knajpie Boschi w miasteczku Erbusco zawiązało sprzysiężenie Najjaśniejsi, nawiązując nazwą do ponadtysiącletniej historii Najjaśniejszej Republiki Weneckiej.
Przerobili spychacz na czołg z działkiem, który dowcipnie nazwali „Ostatnie tanko w Wenecji", prowadzili rozmowy na temat zakupu broni z albańskimi gangami i przygotowywali się do spektakularnej okupacji Wenecji podczas majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Planowali zajechać czołgiem na plac św. Marka w Wenecji i liczyli, że uda im się zwerbować do udziału w „zamachu stanu" kilkuset uzbrojonych bojowników.
Z podsłuchanych rozmów telefonicznych spiskowców wynika, że chcieli dać impuls do protestów i rozruchów, które doprowadzą do oderwania się północy Włoch od Italii. Liczyli, że akcję masowo wesprą mieszkańcy Piemontu i Lombardii. Ba! Wybrali już ambasadorów, którzy reprezentować mieli Najjaśniejszą w „zaprzyjaźnionych krajach" ?– Serbii i Szwajcarii.
Cała sprawa separatyzmu na północy Włoch budzi tyle kpin, co niepokoju