Gruzja, czyli Europa zaczyna się na Kaukazie

Mimo że Bruksela zapewnia, ?iż podpisanie umowy stowarzyszeniowej nikomu nie zagraża, w Tbilisi obawiają się rosyjskiej reakcji na kolejny krok Gruzji w kierunku Europy.

Publikacja: 27.06.2014 02:01

Gruzja, czyli Europa zaczyna się na Kaukazie

Foto: AFP

W listopadzie 2013 roku na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wywołał skandal dyplomatyczny, odmawiając podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią. W powstałych zamieszaniu mało kto zauważył, że identyczną umowę parafowała Gruzja – nie wywołując żadnych reperkusji.

Tbilisi rozpoczęło negocjacje o stowarzyszeniu z UE latem 2010 roku. Było to ledwo dwa lata po wojnie gruzińsko-rosyjskiej. Wydawało się, że krótki, ale gwałtowny konflikt ostatecznie pogrzebał nadzieje Tbilisi na integrację europejską (oraz euroatlantycką – z NATO).

Ówczesny prezydent kraju Micheil Saakaszwili stawiał jednak sprawę jasno: Gruzja chce wstąpić do Unii i NATO. „W dającej się przewidzieć przyszłości wstąpienie nie jest to możliwe" – odpowiadał mu przedstawiciel Unii w Moskwie. Jednak część europejskich przywódców (w tym Francji) wsparła starania Gruzji.

Wszyscy obawiali się reakcji Rosji, która co najmniej od 2006 roku wykorzystywała różne narzędzia, by wymusić na Tbilisi ustępstwa. Chodziło o rozciągnięcie swych wpływów na kraj, przez który przechodzą tranzytowe rurociągi z Azerbejdżanu do Turcji (jedyne na terenie byłego ZSRR, które nie podlegają Rosji lub rosyjskim firmom). Jednak po wojnie w 2008 roku Moskwa utraciła większość możliwości nacisku na Gruzję. Tbilisi opuściło Wspólnotę Niepodległych Państw (rezygnując ze wszystkich związanych z tym korzyści) i większość postradzieckich organizacji zdominowanych przez Moskwę (zarówno politycznych, jak i gospodarczych).

Sama Rosja z kolei wprowadziła wizy dla mieszkańców Gruzji i embargo na jej produkcję (głównie wina i produkty rolne). Jeszcze przed wojną rosyjskie władze dokonały masowego usunięcia kilkuset tysięcy gruzińskich imigrantów, których zarobki stanowiły znaczne źródło dochodów gruzińskich rodzin.

„Związki Gruzji z Unią nie zastąpią jej stosunków z innymi krajami" – zapewniał w zeszłym miesiącu francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius, wyraźnie kierując swe słowa do Kremla. W odróżnieniu jednak od Ukrainy Kreml nawet nie próbuje wciągać Gruzji do Unii Eurazjatyckiej. Epoka rządów prezydenta Saakaszwilego położyła koniec takim próbom.

Mimo to po utracie władzy w Gruzji przez ekipę prezydenta Saakaszwilego i wycofaniu się jego samego z polityki stosunki gospodarcze z Rosją zaczęły się rozwijać. Obecnie eksperci gruzińscy wskazują, że przelewy emigrantów z Rosji wynoszą już ok. 800 mln dol. rocznie. W ciągu ostatnich trzech lat wzrosła zależność Tbilisi od dostaw rosyjskiej ropy (kosztem azerskiej). To samo dotyczy eksportu wina na rosyjski rynek, który szybko wzrósł po zniesieniu embarga w 2013 roku.

Rosja nie może jednak użyć wobec Gruzji swej ulubionej broni – gazu, ponieważ kupuje ona surowiec w sąsiednim Azerbejdżanie.

To samo dotyczy elektryczności, która nawet jest eksportowana do Rosji (choć większość infrastruktury należy do rosyjskich firm). Ale bezpośrednie inwestycje z Rosji są niewielkie. Wraz z umową stowarzyszeniową zostanie podpisane porozumienie o strefie wolnego handlu UE–Gruzja, dlatego w Tbilisi mają nadzieję, że ewentualne rosyjskie restrykcje zostaną zmiękczone napływem zachodniego kapitału. Sama Gruzja po dekadzie reform Saakaszwilego jest krajem dość przyjaznym inwestorom. W procesie dostosowywania do prawa unijnego (obowiązkowego przy umowach stowarzyszeniowych) może się okazać, że niektóre tamtejsze rozwiązania są mniej zbiurokratyzowane i lepsze od unijnych.

Główny problem pozostaje polityczny, czyli separatystyczne republiki Abchazji i Osetii Południowej, będące całkowicie podporządkowane Moskwie. Wraz ze zbliżaniem się dnia podpisania umowy z UE coraz głośniej domagają się one, by Rosja je przyłączyła. Kilka lat temu jednak prezydent Saakaszwili zapowiadał, że wraz z integrowaniem się Tbilisi z UE zechcą one same wrócić do Gruzji – z przyczyn ekonomicznych.

W listopadzie 2013 roku na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wywołał skandal dyplomatyczny, odmawiając podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią. W powstałych zamieszaniu mało kto zauważył, że identyczną umowę parafowała Gruzja – nie wywołując żadnych reperkusji.

Tbilisi rozpoczęło negocjacje o stowarzyszeniu z UE latem 2010 roku. Było to ledwo dwa lata po wojnie gruzińsko-rosyjskiej. Wydawało się, że krótki, ale gwałtowny konflikt ostatecznie pogrzebał nadzieje Tbilisi na integrację europejską (oraz euroatlantycką – z NATO).

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022