Reklama

Białorusini na wojnie

Konflikt w Donbasie przyciąga ochotników i najemników ?nie tylko z Rosji, lecz również ?z Białorusi. Walczą po obu stronach frontu.

Aktualizacja: 02.10.2014 15:46 Publikacja: 02.10.2014 02:00

Białorusini na wojnie

Foto: AFP

Kilka dni temu na związanej z separatystami stronie „Dzisiejsi bohaterowie", publikującej nekrologi, pojawiło się nazwisko pochodzącej z białoruskiego Borysowa Natalii Krasouskiej. Białorusinka zdobyła popularność dzięki opublikowanym nagraniom, w których apelowała do białoruskiego prezydenta o poparcie dla separatystów w Donbasie.

Przez kilka miesięcy Krasouska uczestniczyła w walkach z ukraińską armią po stronie prorosyjskich separatystów. Według ukraińskich mediów była snajperem i przyczyniła się do śmierci niejednego Ukraińca.

W swojej ojczyźnie ochotniczka została oskarżona o to, że była najemnikiem, co na Białorusi jest surowo karane i grozi za to nawet siedem lat więzienia, z konfiskatą majątku włącznie. Jak sama się przyznała, na Białorusi zostało skonfiskowane jej mieszkanie, a do jej rodziców dzwonili funkcjonariusze KGB i poinformowali o toczącym się postępowaniu karnym.

– Nie mam już ojczyzny i rezygnuję z białoruskiego obywatelstwa. Łukaszenko uważa mnie za najemnika i terrorystę. Baćka! (red. białoruskie przezwisko Łukaszenki), czy ja mam zostać najemnikiem i terrorystą? – groziła Natalia Krasouska. Dwa tygodnie później zginęła, a kilka dni temu została pochowana w rejonie wsi Saur-Mohyła we wschodniej Ukrainie. Separatyści tworzą tam mauzoleum poległych kolegów.

Poza Krasouską po stronie separatystów na Ukrainie walczą również Białorusini, zwerbowani przez skrajnie nacjonalistyczną rosyjską organizację RNE (Rosyjska Jedność Narodowa), pod dowództwem kontrowersyjnego Aleksandra Barkaszowa. Od samego początku wojny w Donbasie aktywiści tej organizacji rozpowszechniają w największych białoruskich miastach ulotki i plakaty, namawiając Białorusinów do wstąpienia w szeregi „ochotników".

Reklama
Reklama

Prorosyjskie siły na Białorusi są zagrożeniem dla władzy Aleksandra Łukaszenki

– Obrońmy prawosławną Ukrainę – głosi ulotka rozklejana przez działaczy RNE na ulicach białoruskiego Grodna. Do oddziałów ochotniczych tego ugrupowania mogą wstąpić jedynie mężczyźni w wieku powyżej 23 lat, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową.

Są również Białorusini, którzy walczą w szeregach ukraińskich sił zbrojnych. Przykładem tego jest utworzony kilka miesięcy temu białoruski oddział ochotniczy Pahonia (Pogoń), który po krótkim szkoleniu w obwodzie wołyńskim udał się na front. Według białoruskich mediów w szeregach Pahonii może być nawet kilkadziesiąt osób, jednak dowództwo tego oddziału nie ujawnia takich danych. Na Białorusi tak samo jak i zwolennicy separatystów narażają się na konsekwencje prawne.

Mimo to pod lupą białoruskiego KGB znajdują się właśnie ci drudzy, którzy, jak przyznają eksperci, stanowią zagrożenie dla urzędu Łukaszenki.

– Wbrew pozorom, dziś prorosyjskie siły na Białorusi są większym zagrożeniem dla władzy Łukaszenki niż prozachodnie – mówi „Rz" Aleksander Alesin, znany białoruski ekspert wojskowy i publicysta.

– Są oni lepiej zorganizowani, mają ogromne poparcie rosyjskich służb i Łukaszenko zdaje sobie sprawę z zagrożenia, które niosą – wskazuje.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1257
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1256
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1255
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1254
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1253
Reklama
Reklama