W Niemczech nie ma dnia bez protestów. Czy to przeciwko imigrantom, islamowi, zbyt niskim płacom, za wysokim czynszom i w ogóle niesprawiedliwości na świecie. Do tej listy dołączy od jutra nowy ruch protestu o nazwie "Pokojowa Zima". To protest przeciwko prezydentowi Joachimowi Gauckowi znanemu - zdaniem organizatorów - militaryście.
Bo przecież nie kto inny, ale właśnie prezydent RFN kilka miesięcy temu wzywał Niemcy do gotowości wzięcia na siebie większej odpowiedzialności za losy świata. Miał oczywiście na myśli większe zaangażowanie Bundeswehry w międzynarodowych misjach pokojowych. A rząd kanclerz Angeli Merkel rozważa właśnie wysłanie setki żołnierzy do Iraku, aby szkolili kurdyjskich bojowników, peszmergów, przygotowując ich do odparcia ofensywy dżihadystów z organizacji Państwo Islamskie.
Pacyfistom organizującym marsze protestacyjne w sobotę w całym kraju to się oczywiście nie podoba. Ale podoba im się za to Władimir Putin i nie mają nic przeciwko udziałowi w całej akcji członków inicjatywy o nazwie Poniedziałkowe Czuwanie. Akcje tego rodzaju organizowane od lata tego roku miały udowodnić, że nie wszyscy Niemcy są gotowi potępiać prezydenta Rosji za to, co robi na Ukrainie. Tak zresztą jak poprzedni kanclerze Niemiec: Helmut Schmidt, Helmut Kohl i oczywiście przyjaciel Putina, Gerhard Schroeder oraz wielu innych polityków.
Tak więc jutro demonstranci zbiorą się w Berlinie przed zamkiem Bellevue, siedzibą prezydenta. Mają już przygotowany slogan:" Hełm z głowy, panie prezydencie".