Korespondencja z Monachium
Czy jesteśmy w 2016 czy to jednak 1962 r. - pytał rosyjski przywódca na organizowanej co roku w bawarskiej stolicy Międzynarodowej Konferencji ds. Bezpieczeństwa. Odnosił się w ten sposób do Kryzysu Kubańskiego, który omal nie doprowadził do trzeciej, tym razem atomowej, wojny światowej.
- Czy rzeczywiście musimy doprowadzić do takiego trzeciego konfliktu aby zrozumieć, że współpraca jest konieczna? Przecież potrafiliśmy porozumieć się w czasach, gdy istniał Związek Radziecki, zawarliśmy umowę w Helsinkach w 1975 r., porozumienia o ograniczeniu broni jądrowej. Teraz nawet to jest niemożliwe - mówił Miedwiediew.
Retoryka, która ma po raz kolejny przestraszyć zachodnich przywódców? Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg możliwość rywalizacji atomowej z Moskwą bierze jak najbardziej poważnie. W Monachium ostrzegł, że jeśli Rosja zacznie włączać do swoich manewrów wojsk konwencjonalnych także siły atomowe, “sytuacja może wymknąć się spod kontroli”.
Ale także premier Francji Manuel Valls uważa, że zachodni świat stanął w obliczu bardzo poważnego, jeśli nie egzystencjalnego zagrożenia. - Integracja europejska może się cofnąć, o ile w ogóle projekt integracji nie upadnie, jeśli Zachód nie będzie w stanie poradzić sobie z obecnymi wyzwaniami, przede wszystkim kryzysem uchodźców - powiedział francuski przywódca. - Rozwiązanie problemu terroryzmu, islamskiego fundamentalizmu to zadanie na pokolenia - dodał.