Nawalny dodzwonił się do dwóch funkcjonariuszy FSB, którzy mieli mieć związek z próbą jego otrucia. Pierwszy z nich natychmiast rozpoznał z kim rozmawia i rozłączył się. Drugi agent, Konstantin Kudriawcew, był przekonany, że rozmawia z doradcą byłego szefa FSB.
Do rozmowy doszło kilka godzin po publikacji Bellingcatc na temat szczegółów próby otrucia Nawalnego. W sierpniowy zamach zamieszanych miało być ośmiu agentów FSB.
Kudriawcew w rozmowie z Nawalnym miał przyznać, że trucizna znajdował się w bieliźnie lidera opozycji. Podano ją w rosyjskim Tomsku. Dodał, że akcję przeprowadzono w hotelu Xander. Wcześniej w obiekcie wyłączono kamery.
Bielizna Nawalnego wróciła z hotelowej pralnie 18 sierpnia, dwa dni przed pojawieniem się objawów otrucia. Nawalny nagle źle się poczuł będąc na pokładzie samolotu do Moskwy. Maszyna awaryjnie lądowała w Omsku, a opozycjonista został przewieziony do szpitala.
Kudriawcew przyznał, że gdyby Nawalny kontynuował lot do Moskwy, to prawdopodobnie by nie przeżył. Dodał, że pięć dni po zatruciu został wysłany do Omska, aby przejąć i oczyścić Ubrania Nawalnego, pozbyć się śladów nowiczoka.