– Głosowałam na Janukowycza – mówi starsza kobieta, wychodząca z komisji wyborczej w centrum Kijowa. Dlaczego? – Bo zaprowadzi porządek i wreszcie będzie lepiej. Wreszcie przestaną nas okradać – dodaje.
Para młodych ludzi odpowiada zgodnie, że poparli Tymoszenko. – Na Juszczence się zawiedliśmy. Janukowycz to bandyta, wstyd na niego głosować. Właściwie nie ma na kogo, w ostateczności wybraliśmy Julię – tłumaczą. – A ja Łytwyna. Wiem, że nie przejdzie do drugiej tury, ale przynajmniej spokojny i porządny człowiek – mówi mężczyzna w średnim wieku.
O 20.00 wszyscy ci, którzy głosowali – a frekwencja wyniosła 67 proc., o 10 punktów procentowych mniej niż pięć lat temu – zasiedli przed telewizorami, oglądając wyniki exit polls. Zaskoczenia nie było. Wygrali faworyci.
[srodtytul]Zgodnie z prognozami[/srodtytul]
– Bardzo niewielka jest różnica w ilości oddanych głosów między Janukowyczem i Tymoszenko – uważa Ihor Żdanow, szef centrum analitycznego Instytutu Otwartej Polityki. Podobnego zdania jest analityk Ołeksandr Dergaczow. – Większe szanse na zwycięstwo w drugiej turze ma pani premier. Jej głównym zadaniem będzie jednak mobilizacja elektoratu. Będzie musiała przekonać wyborców, że Janukowycz będzie prezydentem Ukrainy słabej, bez reform – uważa.