Po przeliczeniu głosów z około 60 procent lokali wyborczych Pinera miał 51,87 proc. głosów, a jego rywal były prezydent Eduardo Frei 48,12 proc.
Frei uznał swoją porażkę i pogratulował Pinerze. –Życzę mu sukcesu podczas jego kadencji – podkreślił.
Zwycięstwo miliardera, absolwenta Harvardu, ekonomisty i przedsiębiorcy oznacza koniec dominacji centrolewicowej koalicji chadeków i socjalistów, wywodzącej się z opozycji antypinochetowskiej, która przez ostatnie 20 lat dominowała życie polityczne w tym kraju. Po raz pierwszy od 50 lat chilijska prawica, która wspierała dyktaturę Augusta Pinocheta, zdobyła prezydenturę drogą demokratyczną.
Dla lewicy to szczególnie gorzka porażka. Ustępująca prezydent Michelle Bachelet z Partii Socjalistycznej cieszy się wielką popularnością. Zdaniem ekspertów, gdyby nie to, że konstytucja zabrania urzędującym prezydentom kandydować ponownie, Bachelet zdobyłaby ok. 80 proc. głosów. W wyborach prezydenckich w 2005 roku Pinera przegrał z nią w drugiej turze. Tym razem lewicy brakowało jednak kandydata, a Eduardo Frei okazał się bezbarwny.
– Nadchodzą lepsze czasy dla Chile. To jak świeży powiew powietrza – skomentował zwycięstwo Pinera. Przyszły prezydent, który rozpocznie kadencję w marcu, obiecał, że sprywatyzuję część sektora państwowego, przeprowadzi radykalne reformy i stworzy miliony miejsc pracy.