Sąd Najwyższy zajął się sprawą ośrodka Catholic Care z Leeds, który nie zamierza się podporządkować przepisom mającym chronić homoseksualistów przed dyskryminacją. Zgodnie z nimi ośrodki adopcyjne nie mogą odrzucać wniosków o adopcję na podstawie orientacji seksualnej kandydatów na rodziców.
– Nie komentujemy tej sprawy, dopóki nie będzie decyzji sądu. Zwykle trwa to od trzech do pięciu tygodni – mówi „Rz” Joanne Cunninghan. Jej placówka od 1963 roku znalazła rodziny dla 1400 dzieci. Jeszcze dwa lata temu w Wielkiej Brytanii działało kilkanaście takich ośrodków. Większość jednak postanowiła się odciąć od Kościoła. Dlatego walka ostatniej placówki o zachowanie prawa do postępowania zgodnie z nauką Kościoła zyskała rozgłos.
[wyimek]Ośrodki adopcyjne, bojąc się oskarżeń o homofobię, wolały się odciąć od Kościoła[/wyimek]
„Chociaż byliśmy w stanie znaleźć kochające rodziny dla wielu dzieci, teraz jesteśmy zmuszeni albo zaprzestać działalności, albo przestać być ośrodkiem katolickim” – alarmowali we wspólnym liście biskupi Artur Roche, John Rawsthorne oraz Terry Drainey. W obronie katolickich ośrodków wystąpił też papież Benedykt XVI.
Ale, jak alarmuje katolicki prawnik Neil Adams, opinia publiczna i wielu hierarchów są wprowadzani w błąd. Jego zdaniem ustawa o równości (Sexual Orientation Regulations of Equality Act) stwierdza, że ośrodki religijne mają prawo działać zgodnie z własnymi przekonaniami. – Muszą tylko zmienić statuty tak, by jednoznacznie wskazywały, że są to instytucje religijne. Ale większość ośrodków woli być katolicka tylko z nazwy – mówi Adams w wypowiedzi dla mediów. Z prawa do zmiany statutu skorzystały jedynie dwie placówki, które mogą teraz nie oddawać dzieci do adopcji gejom. Pozostałe odcięły się od Kościoła i pozmieniały nazwy.